niedziela, 29 czerwca 2014

Chapter 20 { Without you i'm nothing }



Niebiesko-włosa pośpiesznie wrzucała najbardziej potrzebne ubrania i przedmioty do dwóch ciemnych plecaków. Była bardzo skupiona, starając się zmieścić jak najwięcej do małych toreb. Wiedziała, że nie mogły być za ciężkie, a jednocześnie musiały posiadać wszystko co było im potrzebne do przetrwania. . .
Dziewczyna była zdenerwowana, a głośno tykający zegar uparcie przypominał jej o szybko uciekającym czasie. Wszystko miało się dzisiaj zmienić. Ich życie miała stać się lepsze, wolne od śmierci i broni. Miało stać się szczęśliwe.
- Ali! - głośny krzyk Christiana obił się o jej uszy, a następnie dźwięk pięści obijających się o drewniane drzwi zagłuszył tykanie zegara. Ciemnooka znieruchomiała, energicznie spoglądając w stronę wejścia do pokoju. Wiedziała, że chłopak nie będzie długo czekać, zanim bez pozwolenia wtargnie do pokoju, dlatego pośpiesznie zakopała plecaki pod kołdrą i poduszkami w nadziei, że ten ich nie zauważy.
- Otwarte - powiedziała, poprawiając włosy. Brunet z hukiem wpadł do pomieszczenia, w mgnieniu oka przyciskając jej drobne ciało do swojego torsu. Wplótł prawą dłoń w jej włosy, jakby chciał upewnić się, że Stone mu nie ucieknie.
- Maleńka - szepnął, całując jej czoło -  Nie pozwolę... Już nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić - zaklinał, delikatnie nią kołysząc. Spojrzał w jej oczy, które zapełniły się łzami, kiedy nieprzyjemne zdarzenie przebiegło po jej umyśle.
- Skąd ty... - wymamrotała, a jej dolna warga zaczęła drżeć.
Usta Christiana opadła na jej, nie dając jej dokończyć zdania. Jego ręce uplotły jej talie, a język utorował sobie drogę do jej wnętrza. Smakował ją, pieszcząc jej podniebienie długimi, namiętnymi liźnięciami. Ta pisnęła cicho, by następnie wskoczyć mu w ramiona i opleść nogami jego pas. Potrzebowała tego. Potrzebowała zapomnieć o wszystkim co się stało. O gwałcie. O Nate'cie, który tak strasznie ją skrzywdził.
- Tak - jęknęła, kiedy oboje opadli na łóżko. Zapomniała o wszystkim, kiedy intymne części ich ciała otarły się o siebie. Nigdy nie była łatwa, jednak on miał coś w sobie, że nie umiała się mu oprzeć. Był taki...
Ich usta ponownie się spotkały. Chłopak ugryzł, nie przygryzł jej dolną wargę, by następnie delikatnie ją possać. Niebiesko-włosa jęknęła, ściskając jego pośladki. Działa na oślep. Sięgnęła po jego koszulkę i szybko ściągnęła ją, by móc bez przeszkód muskać jego nieziemski tors. Czuła na biodrze jego pożądanie. Chciał jej. Tak bardzo chciał.
- Poczekaj - szepnął, odgarniając kosmyk włosów za jej ucho - Ali nie chce cię przelecieć jak byle jaką laskę... Poczekajmy  z tym...Mamy czas- wydyszał, nie dając jej szansy by zaprzeczyła. Przetoczył się na plecy, chcąc przytulić ją do siebie, jednak natrafił na szpiczasty przedmiot, który wbił się w jego plecy - Co do...- warknął, sięgając ręką pod kołdrę.
- Nie- pisnęła, odpychając go od siebie. Nie mogła dopuścić by znalazł plecaki, by dowiedział się o ich planie, by naraził jej przyjaciół na niebezpieczeństwo-Będzie lepiej jak już pójdziesz- dodała, wstając na nogi.
- Ali - zaczął, łapiąc ją delikatnie za ramiona - Co jest pod kołdrą?- spytał, spoglądając na białą pierzynę. Ona jednak milczała- Co. Jest. Pod. Kołdrą. - powtórzył, jednak kiedy oczy ciemnookiej się zamknęły sam sięgnął po odpowiedzi.
- Nie!- krzyknęła, jednak było już za późno. Christian spojrzał na pełne torby, zdziwiony ściągając brwi w jedną. Powoli nachylił się, biorąc do rękę nieduży nóż. Obrócił go między palcami, spoglądając na Stone, która dokładnie obserwowała każdy jego ruch.
- Po co ci to? - zrobił krok do przodu, przewracając plecak, z którego wysypały się ubrania, latarki, jedzenie...
- To nie twoja sprawa Christian - warknęła niebiesko-włosa, gniewnie mrużąc oczy. Popełniła błąd ulegając pod naciskiem jego miękkich ust i dłoni. Nie mogła spieprzyć wszystkiego. Nie teraz, kiedy byli tak blisko.
- Alison - jego szczęka zacisnęła się. Mężczyzna już dawno zdał sobie sprawę, że dziewczyna należy do osób upartych, o specyficznym, trudnym charakterze, jednak nie wyobrażał sobie by ich związek był oparty na kłamstwie. Przynajmniej związek, którego on chciał - Odpowiedz na moje pytanie - poprosił, nie chcąc podnosić głosu.
- Nie! - zaprotestowała, tupiąc nogą o ziemię jak mała dziewczynka.
Brunet wywrócił oczyma, powoli grzebiąc w kupce przedmiotów. Jego palce przebiegły po małej, podręcznej broni, ciepłych kocach, drogiej bieliźnie...
- Planujesz coś? - uśmiechnął się zadziornie, podnosząc czerwone figi, by ta mogła je dokładnie dostrzec. Jej policzki mimowolnie się zaróżowiły.
- Oddawaj - pisnęła, rzucając się na niego. Wyciągnęła rękę do góry, starając się dosięgnąć koronkowej bielizny, jednak mężczyzna był za wysoki. Po chwili jego lewa ręka owinęła się wokół jej ciała, przyciągając ją do siebie. Ich usta otarły się, przesyłając rozkoszny prąd wzdłuż pleców - Oddasz mi moją własność? - spytała, ściskając jego pośladek.
- To zależy - wymruczał, obrysowując językiem jej dolną wargę - Odpowiedz na pytanie, a te seksowne majteczki są twoje - powiedział, wsadzając je do kieszeni spodni.
- W takim razie zatrzymaj je - rzuciła, spuszczając wzrok. Odsunęła się od niego, obracając w stronę okna. 
Dalej Jack! Gdzie jesteś?

****

Blondynka potarła ramiona chcąc, choć troszkę ogrzać zmarznięte ciało. Jej plecy były obolałe od nocy spędzonej na zimnej, betonowej posadzce, a oczy były podrażnione od ciężkiego powietrza. Na ścianach, które ją otaczały widniały ślady krwi, a w niektórych miejscach można było dostrzec wyryte imiona czy przezwiska. Jeden napis wyróżniał się, odstawał od innych.

"Ostatnia piekielna przystań przed niebem"

Kimberly zagryzła dolną wargę, spoglądając przez grube, metalowe kraty. Była zmęczona, a jej powieki mimowolnie zaczęły się zamykać... Sen był tak kuszącym rozwiązaniem. Ciemność ogarnęłaby ją, a te męczarnie skończyłyby się na zawsze. Gdyby miała szczęście może już nigdy by się nie obudziła. To byłby koniec tortur, koniec tej gry, w której została zmuszona brać udział od dnia kiedy została wylosowana. Od kiedy jej imię zostało wyczytane na tym cholernym koncercie, jej życie zmieniło się na zawsze - straciło, a za równo zyskało kolory.
- Nie - zaprzeczyła, kręcąc głową. Nie mogła tak myśleć. Prawda - straciła naprawdę wiele, jednak zyskała to co było w życiu najważniejsze - szczerą, wieczną miłość.  Zyskała Jack'a Brewer'a. Chłopaka, który skrywa swoje prawdziwe " ja " pod maską zimnego drania i tylko nielicznym pozwala dostrzec tą czułą, wyjątkową część siebie. Tą którą Crawford tak bardzo pokochała.

****

- Ali?- usta Christiana musnęły jej ucho, a umięśniony tors naparł na plecy - Kurwa wiedziałem, że jesteś pokręcona, ale teraz chyba oszalałaś - warknął, wciskając w jej drobną dłoń kartkę papieru.
- Jak... - wymamrotała, spoglądając na naszkicowany plan ośrodka wraz z dokładną trasą ucieczki - Christian to nie tak - szepnęła, odwracając się do niego przodem - Wysłuchaj mnie.
- Chcesz uciec?- zapytał, spoglądając w jej ciemne tęczówki, dokładnie oświetlone przez promienie słońca. Ta pomachała tylko twierdząco głową. Nie mogła kłamać. Brunet wiedziałby o tym, a w najgorszym wypadku od razu udał się do głównego zarządcy. Do tego nie mogła dopuścić! - Dlaczego maleńka? Po jaką cholerę?
- Nie krzycz - poprosiła
- Czy to przez to co się stało? Przez tego...- zacisnął zęby, chcąc uniknąć wypowiedzenia o kilka słów za dużo.
- Też... To wszystko nie pasuje do mnie... Do nas... - westchnęła - Ja po prostu chce żyć. Chce znaleźć osobę, która mnie pokocha, z którą będę mogła żyć długo i szczęśliwie - dodała - Wiesz co zrobili Kim i to całkowicie be żadnego dowodu jej winy... Nie mogę... Nie chce, żeby to się powtórzyło... Nie pozwolę!- powiedziała stanowczo, teatralnie wymachując ręką.
- Nie chce cię tracić - wyznał, dotykając jej policzka - Dopiero coś się między nami zaczęło...
- Możesz iść z nami!- pisnęła, owijając ręce wokół jego bioder - Też nie chce cię stracić... Tam będziemy bezpieczni. Tam będziemy mogli być razem - dodała cichutko, muskając jego ciepłe wargi.
- Ali to szalone - stwierdził, całując jej czoło - Ale nie pozwolę Ci iść same - Nie chciał też pozwolić by musiała spędzać czas z Nate'm. Kochał ją i mimo, że nigdy nie myślał o ucieczce, teraz był gotowy zrobić dla niej wszystko... Dosłownie wszystko.
- Cieszę się- szepnęła, wtulając głowę w jego klatkę piersiową - Christian czy wszyscy wiedzą o... o gwałcie?- zapytała, spoglądając w jego oczy.
- Nie... To znaczy opiekunowie wiedzą. Inaczej nikt by cię nie szukał - westchnął niepewnie - Był urywek filmu... Zniszczyliśmy go zanim ktokolwiek z uczestników mógł go zobaczyć - otarł łzę, która spłynęła po jej policzku - Ali, spójrz na mnie. To nie ma znaczenia! To nie ma znaczenia!
- Jestem brudna...
- Jesteś piękna. Jesteś... - zaczął, zmuszając ją do spojrzenia w jego oczy - Kocham Cię.
- Ja też Cię kocham- wyznała, zbyt poruszona całą sytuacją by przemyśleć słowa, które wypowiedziały jej usta. Słowa, które nie do końca mówiły prawdę.
- Ali?!- warkot Nate'a dobiegł do niej po chwili, a jego postura zagrodziła wejście do pokoju - Chciałabyś nam o czymś powiedzieć?

****

- Kurwa, Alison umawialiśmy się - żadnych niespodzianek- krzyknął Jack, wsuwając pistolet za pasek spodni. Noc powoli się zbliżała, a szatyn był coraz bardziej podenerwowany. Każda godzina opóźnienia mogła zaważyć na życiu Kim. Jego małej, kruchej istotki za którą był gotowy zginąć.
- On jest po naszej stronie! - zapewniła, zarzucając plecak na plecy - Zaufajcie mi! - dodała, jednak grymas na twarzy Crawford'a nie zwiastował niczego dobrego, dlatego postanowiła użyć tajnej broni. Musiała być pewna, że będą zgodną drużyną - To klucz do celi Kim. Christian powiedział, że postara się wyłączyć kamery na ten czas - wyciągnęła srebrny kluczyk z kieszeni jeansów i uśmiechnęła się delikatnie- Jest po naszej stronie.
- Obyś miała racje.

****

Zimne powietrze owiało pomieszczenie, powodując ciarki na skórze Kimberly. Jej ciało zadrżało, kiedy odgłos szybkiego kroku owiał jej ucho. Strach momentalnie chwycił ją za gardło, kiedy każdy mięsień w jej ciele napiął się, szykując się do walki. Dziewczyna bała się, że właśnie nadszedł moment, kiedy całe jej życia stanie pod jednym, wielkim znakiem zapytania. A zakończenie raczej nie zwiastowało się szczęśliwie.
- Kim- cichy głos Jack'a, wybudził ją z transu. Każdy jej zmysł obudził się do życia, skupiając się na ledwo słyszalnych słowach, a właściwie słowie, które spowodowało, że jej serce podeszło do gardła. Cały świat stanął, kiedy umięśniona sylwetka chłopaka, wyłoniła się z ciemności, a promień światła, wpadający przez dziurę w drzwiach, oświetlił idealne rysy jego twarzy.
Jego brązowe oczy lśniły, dziko błądząc po pomieszczeniu. Mięśnie były napięte, a w prawej dłoni spoczywał nieduży pistolet, który nadawał mu wyższości i pomagał ukryć uczucia za maską obojętności.
Blondynka powoli podniosła się z ziemi, mrugając kilkukrotnie, chcąc upewnić się, że jej zmęczony umysł nie wpędza ją w pułapkę jej własnej wyobraźni.
-  Jack - wymamrotała, wyciągając do przodu rękę, nagle odczuwając niepohamowaną potrzebę by go dotknąć. By choć jej palce musnęły jego ciepłą skórę - Jack! - powtórzyła, jakby te słowa były modlitwą, zaklęciem, które miało zrównać to piekło na ziemi.
- Kim - Brewer uśmiechnął się delikatnie, ruszając w jej stronę. Na ślepo szukał małego kluczyka w tylnej kieszeni spodni, pragnąc jedynie wyciągnąć ją za kratek. Kiedy poczuł zimny metal na skórze, pośpiesznie sięgnął do zamka - Kimi - szepnął, chowając jej ciało w swoich ramionach. Ciepło bijące od niego zderzyło się z zimnem, które towarzyszyło jej przez całą noc - Maleńka - szatyn ucałował przelotnie jej czoło. Crawford nie potrzebowała nic więcej by nareszcie poczuć się bezpieczne. Miała wrażenie, że oboje są w niewidzialnej bańce, która odizolowała ich od całego świata.
- Nie mamy czasu - głos Christiana wydobył się z małej słuchawki w uchu Jack'a
- Musimy iść - oznajmił szybko, ujmując jej dłoń i ostrożnie, acz pośpiesznie opuszczając piwnice ośrodka. Jack rozglądał się co chwile, chcąc być pewny, że wszystko idzie zgodnie z ich planem. Porażka nie była możliwa, a on był gotowy zrobić wszystko by osiągnąć sukces - by Kimberly była bezpieczna.
- Jack co się dzieje? - spytała blondynka, starając się nadążyć za chłopakiem, który wydawał jej się bardzo zdenerwowany. Podejrzewała, że ma to związek z czynem którego właśnie dokonał, czynem który mógł kosztować go całą swoją " karierę " jako zabójcę, czynem który mógł go zabić. Kimberly czuła jak jej serce znacznie przyspiesza. Nie przemyślała tego. Szatyn właśnie uratował jej życie, jednak jakim kosztem? Zabiją go. Zabiją go przeze mnie! - Nie mogę! - zaprotestowała, puszczając jego dłoń z zamiarem powrotu do zimnej celi.
- Kim nie mamy czasu - szepnął, spoglądając na czarny zegarek - Kochanie musimy się pośpieszyć - dodał cicho, świadomy, że każda sekunda zguby naraża ich na niebezpieczeństwo.
- Nigdzie nie idę... Nie pozwolę cię skrzywdzić!- powiedziała stanowczo, hamując łzy, które pojawiły się w jej oczach - Jeżeli ktoś dowie się, że pomogłeś mi uciec oni... - nabrała powietrza, a jej ciało zadrżało na samą myśl o tym.
- Kimi nic mi nie będzie- zapewnił, ujmując jej dłonie w swoje - Nic nam nie będzie!- poprawił się, spoglądając w jej brązowe oczy, które często mówiły więcej o niej samej, niż ta by tego chciała - Uciekniemy stąd. Będziemy bezpieczni już zawsze. Musisz mi tylko zaufać - poprosił.
- Ufam - odparła, starając się ułożyć puzzle w jedną całość. Uciec? Chcą z tond uciec? Jak?
- Chodźmy - rzucił, szybko przemierzając korytarz. Jego kroki były ledwo słyszalne, a oddech wolny i umiarkowany - zupełnie niepasujący do tak ryzykownej sytuacji - Szybciej - pośpieszył, kiedy obydwoje dotarli do frontowych drzwi, by już po chwili znaleźć się na zewnątrz.
Zimne powietrze uderzyło w ciało Crawford, a oczy zakryły się mgłą. Biegła na oślep, słuchając jedynie cichego głosu ukochanego, który nadawał jej siły i wiary.
- Ogrodzenie znajduje się kilka minut na wschód od drogi. Będziemy mieli 30 sekund by je przejść zanim prąd wróci - stanowczy głos, dochodzi do niej po chwili. Zdezorientowana otwiera oczy, prawie potykając się o własne nogi. Christian, Ali, Nate.... Wszyscy są tutaj. Biegną obok niej, co jakiś czas obracając się za siebie. Ich twarze pokryte są potem, a ręce brudne, wręcz czarne od nieznanej jej mazi. Dociera do niej, że Jack nie miał namyśli tylko ich dwoje. Miał na myśli wszystkie osoby, które ta kocha.
Nagle wokół robi się zamieszanie, a głucha cisza znika. Słychać krzyki, szumy i trzaski. W oddali pojawia się znajome światło latarń u wejścia ośrodka, które może zwiastować tylko jedno - Już wiedzą.
- Szybko! - rozkazał Christian, przyśpieszając bieg - Już niedaleko!
Kimberly przygryzła dolną wargę, mimo zmęczenia szybko wykonując polecenia. Mimo hałasów, jej zmysły działały wręcz perfekcyjnie. Odgłos przeładowywanego pistoletu ogłuszył ją na kilka sekund. Dziewczyna potrząsnęła energicznie głową, skręcając za resztą w lewo.
Pierwsza kula trafiła w drzewo za jej plecami, a druga przeleciała ze świstem obok niej, tak blisko, że czuła wibrowanie powietrza na jej torze. Miała ochotę krzyczeć do Jack'a, żeby przyspieszyli jednak serce tak jej waliło, że nie mogła z siebie wydobyć słowa. Zdała sobie jednak sprawę, że jej głos zginąłby we wściekłym wyciu wiatru i wie, że już szybciej biec się nie da.
Las po obu stronach, zlewa się w ciemnozieloną, wręcz czarną bezbarwną masę, przez co wydaje się jeszcze bardziej obcy i przerażający niż zawsze.
- W imieniu rządu Stanów Zjednoczonych Ameryki rozkazujemy wam zatrzymać się i poddać!- rozbrzmiewa głos z megafonu.
Wreszcie w mroku wyłania się wielkie ogrodzenie, oświetlone przez niewielkie latarnie rozstawione co kilka metrów. Przypomina wielką pułapkę, przeszkodę nie do pokonania, a jednocześnie jest ostatnim krokiem do wolności.
- Kim posłuchaj mnie - krzyknął Jack, przystając - Kiedy każę ci ruszyć, ruszysz. Kiedy każę ci skoczyć, skoczysz. Dasz radę przedostać się przez ogrodzenie, ale nie będziesz mieć dużo czasu. Musisz się wspiąć, tak szybko jak możesz, a potem uciekaj, okej?
Całe jej ciało przeszyła lodowata fala, kiedy usłyszała desperacje i przerażenie w jego głosie.
- Ja? A co z tobą?- pisnęła, zdezorientowana.
- Będę zaraz za tobą - powiedział, a kąciki jego ust delikatnie się podniosły.
- Jack... - lodowate palce zacisnęły się na jej żołądku. Na jego twarzy migotał uśmiech, jakby już byli bezpieczni, jakby pochylał się, by odgarnąć włosy z jej czoła lub pocałować w policzek.
- Obiecuje, że będę tuż za tobą - jego twarz stężała, kiedy krzyki opiekunów stały się głośniejsze - Ale musisz mi obiecać, że nie obejrzysz się za siebie. Ani na sekundę. Okej?- poprosił, delikatnie ujmując jej dłoń.
- Jack nie mogę...
- Przysięgnij, Kim- szepnął, a jego oczy zabłysły.
- Trzy... dwa...- odliczał Christian
- Dobrze- blondynka niemal zakrztusiła się tym słowem, kiedy łzy zamazały jej widok. Nie mamy szans. Nie mamy żadnych szans ! - Przysięgam
- Jeden! - strażnicy są już tak blisko, że brązowooka mogła dostrzec pojedyncze twarze: żółte zęby u jednego, kilkudniowy zarost u innego. Strach chwyta ją za gardło, jednak jakimś cudem znajduję siłę by wspiąć się na siatkę. Słyszy za plecami krzyki, ale wydają się one odległe, jakby dochodziły spod wody. Jedna z kul trafia prosto w jej prawe udo, jednak mimo to podciąga się centymetr po centymetrze.
- Szybciej Kim! Szybciej!- krzyki Jack'a upewniają ją, że jest zaraz za nią. Skupia całą uwagę na jego głosie - to jedyna rzecz, która każe jej iść dalej. Ostatkiem sił udaje jej się dostać się na szczyt ogrodzenia i przejść ponad pętlami drutu kolczastego, a potem przetoczyć się na drugą stronę i skoczyć kilka metrów w dół, uderzając zranioną nogą o twardą ziemie. Nie czuje jednak bólu. Nie czuje nic. Jeszcze kilka metrów i będzie bezpieczna. Wszyscy będą bezpieczni.
Czeka, aż Jack skoczy za nią. Nie słyszy, żeby skakał.
W panice wracają jej wszystkie siły. Zrywa się na nogi w momencie, kiedy ogrodzenia znów zaczyna huczeć, jednocześnie dając znak, że prąd wrócił.
Odwraca się.
Jack ciągle stoi po drugiej stronie za szalejącym murem dymu i drzew. Nie poruszył się nawet o centymetr, od kiedy stanęli pod siatką. Nawet nie próbował.
Jego podkoszulek jest czerwony. Dziewczyna przez chwile ma wrażenie, że to gra świateł, ale zaraz potem uświadamia sobie, że cały jest przesiąknięty krwią, która rozpływa się na piersi szatyna, niczym atrament w szklance z wodą. Armia opiekunów biegnie w jego stroną z wyciągniętą bronią. Łapią go ze wszystkich stron, jakby chcieli go rozerwać na strzępy. On jednak stoi blady i nieruchomy, a ona jest pewna, że w życiu nie widziała nic piękniejszego niż on.
Brewer spogląda na nią przez ścianę dymu, szczęśliwy, że osoba, którą kocha ponad wszystko jest bezpieczna. Nie odrywa od niej wzroku. Wie, że to koniec jednak nigdy nie wyobrażał sobie piękniejszej śmierci. Nigdy nawet nie myślał, że się zakocha, że pozna osobę, z którą będzie chciał spędzić całe swoje życie. Że znajdzie kogoś jak Kimberly Crawford.
- Biegnij- wyszeptał, a zaraz potem opiekunowie rzucają się na niego. Zostaje zalany przez ich wściekłe karabiny i ręce, jak zwierze otoczone przez sępy.
- Jack! - dziewczyna z trudem otworzyła usta, kiedy każda komórka w jej ciele przesłała niemiłosierny pól wzdłuż jej ciała. Ledwie poczuła kiedy czyjeś ręce oplotły jej talie, by następnie podnieść ją z ziemi - Kocham Cię! Pamiętaj! Tego nam nie odbiorą!- pisnęła, krztusząc się własnymi łzami. Uderzyła w ramią brata, chcąc wrócić do ukochanego i umrzeć razem z nim, jednak Nate nawet nie drgnął. Przyśpieszył kroku, przez co Jack stawał się coraz mniejszy, aż zniknął z pola widzenia blondynki - Tak bardzo Cię kocham...


Cóż kochani, tak kończy się pierwszy sezon opowiadania :)
Mam nadzieję, że nie zawiodłam was tym rozdziałem i że udało mi się odpowiedzieć na wszystkie nurtujące was pytania... 
Bardzo by mi zależało, żebyście szczerze powiedziały co podobało wam się w tym sezonie, co wam się nie podobało i czego oczekiwałybyście od drugiego sezonu. 
Mam już dla was jego zwiastun, a bohaterowie ukarzą się za niedługo :)



Rozdział jest dla każdej osóbki, która kiedykolwiek przeczytała chociaż jeden wpis na tym blogu! 
Życzę wam miłych wakacji :) 
Kocham was 
Emi<3

sobota, 31 maja 2014

Liebster Award


Nominacja do Liebsten Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania, z " dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób  ( informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań.

Chciałbym z całego serduszka podziękować osobą które mnie nominowały. To naprawdę wiele dla mnie znaczy ! 

Pytania od Nicoli Andzia <3 ! 
1. Jak masz na imię?
Julia 
2. Dlaczego zdecydowałaś się pisać bloga ?
Od kiedy pamiętam, zawsze lubiłam tworzyć własne historię, czy zakończenia do filmów. Było i jest to coś w czym nie muszę się bać, że popełnię jakiś błąd, coś co pozwala mi przejąć kontrole i stworzyć historię według moich upodobać. Ja tu rządzę :P 
 Kiedyś pisałam po prostu dla siebie, jednak trudno mi było ocenić tak naprawdę czy ma to ręce i nogi ... A, że czytałam opowiadania innych to postanowiłam spróbować i na razie mi tu dobrze :) 
3. Co czujesz podczas czytania komentarzy pod rozdziałem. 
Am... Jestem szczęśliwa. Zależy mi na jakości tekstu, dlatego jestem stokrotnie wdzięczna osobom, które wytkną mi błędy lub wynagrodzą miłymi słowami za poprawę. Chce się rozwijać, oczywiście każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i powoduje, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a nawet najgorszy dzień nabiera kolorów, jednak te dokładniejsze są dla mnie szczególnie ważne. 
4. Co sprawia, że jesteś wesoła lub smutna ?
Wesoła : Najczęściej moi przyjaciele... Oni zawsze potrafią mnie rozśmieszyć, poprawić mi humor. Wasze komentarze - one sprawiają mi wyjątkową, nieopisywalną radość. Hmmm...kiedy mojej nauczycielki z niemieckiego nie ma w szkole. No i oczywiście rozmowy z wami ! Przez ten czas poznałam tyle wyjątkowych ludzi <3 ! 
Smutna: Często się wzruszam, więc jest to normalne na filmach czy podczas oglądania seriali. Jednak głównie kiedy ktoś ważny dla mnie ma problem. Nie potrafię wtedy w pełni funkcjonować. To mnie przytłacza. 
5. Co lubisz robić poza pisaniem?
~ spędzać czas z najlepszą przyjaciółką ( jakie to oryginalne )
~ oglądać żużel 
~ jeździć na koniach 
~ grać na gitarze 
... dużo tego 
6. Ulubiona książka ?
Delirium - Laura Oliver 
7. Ulubiony przedmiot w szkole?
Angielki i W-F ( nic na nie robimy, więc jest pięknie ! :D ) 
8. Czy pisanie dalej ci satysfakcje?
Oczywiście, że tak. Dlatego właśnie to tak bardzo lubię. 
9. Co chcesz robić w przyszłości ?
Obecnie myślę o medycynie, jednak nigdy nie można być niczego pewnym. 
10. Ile masz lat?
15 :) 
11. Czy twoim znajomi/przyjaciele wiedzą, że piszesz bloga?
Wie tylko moja najlepsza przyjaciółka<3 !

Pytania od Iguśki Holt <3 !
1. Jak masz na imię?
Julia 
2. Masz fb, albo coś takiego ?
A mam... Zarówno prywatny jak i z nazwą na bloga :) 
3. Jakiej muzyki słuchasz ?
Wszystkiego po troszku.... Nie umiem się określić do jednego lub dwóch gatunków. 
4. Jaki jest twój ulubiony zespół/wykonawca?
Nie mam ulubionego... jak już wspomniałam słucham wielu osób. 
5. Co robisz w wolnym czasie?
~ spędzać czas z najlepszą przyjaciółką ( jakie to oryginalne )
~ oglądać żużel
~ jeździć na koniach
~ grać na gitarze
... dużo tego
6. Kiedy masz urodziny?
06. marca :)
7. Twój ulubiony blog?
Hmm... Za dużo by wymieniać !
8. Co motywuje cię do pisanie?
Trudno nazwać to motywacją, jednak jest to czerpanie z tego radości... Tak było i jak na razie jest. Motywują mnie również wasze komentarze. Dzięki temu wiem, że piszę również dla kogoś :*
9. Ulubiona potrawa?
Tortilla
10. Ulubiony kolor?
Czarny, brzoskwiniowy i bordowy
11. Masz najlepszą przyjaciółkę?
Mam.. Moja kochana Wiki <3 !

Pytania od Sophie Holt <3 !
1. Co zainspirowało cię do założenia bloga?
Od kiedy pamiętam, zawsze lubiłam tworzyć własne historię, czy zakończenia do filmów. Było i jest to coś w czym nie muszę się bać, że popełnię jakiś błąd, coś co pozwala mi przejąć kontrole i stworzyć historię według moich upodobać. Ja tu rządzę :P
2. Czy twoja rodzina/ przyjaciele/znajomi wiedzą czy piszesz?
Moja rodzina wie, że piszę- nie że prowadzę bloga. Tylko moja przyjaciółka o tym wie.
3. Czy zamierzasz zakładać następne blogi?
Pewnie, że tak :)  Nawet mam już jeden, ale jeszcze troszkę do jego rozpoczęcia.
4. Skąd bierzesz inspiracje na kolejne rozdziały?
Amm... Z moich snów :) Tak, na tym na pewno się inspiruje, a reszt a po prostu przychodzi.. :) Nie mam żadnego sekretu, jeżeli chodzi o te sprawy.
5. Co czujesz, kiedy czytasz pozytywne komentarze na temat swojego bloga?
 Jestem szczęśliwa. Zależy mi na jakości tekstu, dlatego jestem stokrotnie wdzięczna osobom, które wytkną mi błędy lub wynagrodzą miłymi słowami za poprawę. Chce się rozwijać, oczywiście każdy komentarz jest dla mnie na wagę złota i powoduje, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a nawet najgorszy dzień nabiera kolorów, jednak te dokładniejsze są dla mnie szczególnie ważne.
6. Jakie masz zainteresowanie?
Nie wiem czy można to uznać za zainteresowanie, ale jest to język angielski.. Jeżdżę konno, gram na gitarze, dużo podróżuje.
7. Twój ulubiony blog?
Jak już wspomniałam powyżej, nie mam takiego.. Jest naprawdę dużo, które musiałby by się pojawić w tej kategorii.
8. Twój ulubiony wykonawca/ zespół/wokalista?
Nie mam... słucham wszystkich po troszku.
9. Książka, która zostanie ci w pamięci na zawsze?
Delirium- Laura Oliver <3 !
10. Twój ulubiony film to... ?
W tym momencie jest to Niezgodna, ale to się często zmienia :P
11. Co chciałabyś osiągnąć w życiu?
Na pewno moi marzeniem jest czerpanie przyjemności z mojej pracy.. chce wybrać dobrze, by się później nie mylić... Jak na razie jest to medycyna. Chciałabym studiować za granicą, a następnie zwiedzić świat. :)

Nominacje :
1. El peligroso amor te da la mayor satisfacción
2. Nie nazwałabym słabością zamiłowania do tego, co piękne. Może z wyjątkiem zamiłowania do ciebie...
3. Każdy ma swój świat 
4. I belive in nothing, but the beating of uor hearts
5. Nasz przyszły świat
6. Without You I'm Nothing 
7. Pamiętnik Kim
8. Kickin it 
9. Kickin'it - Kim i Jack - Mix opowiadań 
10. Kim & Jack 
11. We Can Only Dream Together 

Pytania :
1. Gdyby kręcono w Hollywood film o twoim życiu, która z gwiazd najlepiej sprawdziła by się jako ty ?
2. Sexiest Man/Woman Alive to według ciebie?
3. Jaki fantastyczny świat chciałabyś najbardziej zwiedzić?
4. Niespodziewanie wybucha zombie-apokalipsa, co robisz?
5. Wygodny dres czy szyk po godzinach?
6. Najlepszy bohater The Vampire Diaries to według ciebie to.... Dlaczego? ( jeżeli nie oglądanie ów serialu, można go zmienić na inny )
7. Gdybyś mogła być kimś innym przez jedne dzień, kto by to był? Dlaczego ?
8. Czy byłby z ciebie dobry Sherlock? Dlaczego?
9. Co wolisz- być inteligentna jak Hermiona, odważna jak Harry czy lojalna jak Ron?
10. Cytat, który utkwił ci w pamięci to... ?
11. Z jaką postacią z filmu/książki/serialu/gry możesz się utożsamić?

Jeszcze raz naprawdę dziękuje <3 ! 

sobota, 24 maja 2014

Chapter 19 { Newborn }

"Gdy kogoś nie ma, gdy ktoś, kto był najcenniejszym, kto ustawiał wokół ciebie fizykę, ktoś bez kogo może wyłączyć się grawitacja, a tabliczka mnożenia stracić ważność, gdy ten ktoś znika, możesz dalej żyć, chodzić, jeść, odbierać telefony. Po postu za tobą dryfuje nadpalona dziura. Coś cały czas do ciebie nadbiega, aby schwytać cię za szyję, przylepić się do ciebie i już nie puścić, coś wystającego z tej dziury. "

Blondynka nerwowo stukała palcami o prawe udo, stojąc przed drzwiami sali z monitoringiem. Mimo jej próśb i błagań nikt nie pozwolił jej tam wejść, przez co dziewczyna słyszała zaledwie skrawki rozmowy opiekunów, którzy z nieznanych jej powodów zgromadzili się w pomieszczeniu. Czuła, że coś jest nie tak, że stało się coś niedobrego. Coś o czym nie wiedziała.
Crawford aż podskoczyła, kiedy w jej uszach obił się dźwięk tłuczonego szkła, a chwile później rozmowa za drzwiami przerodziła się w kłótnie, lub coś co jej ją przypominało. Krzyki, piski, przekleństwa. Wokół zrobiło się zamieszanie, a ona prawie została staranowana, przez starszych kolegów, którzy po chwili znikli za drzwiami pomieszczenie. To wystarczyło. Była pewna, wiedziała, że Ali coś się stało. Że jej przyjaciółka, musiała przejść przez piekło.
Nie powinna, jednak mimo jasno dostarczonych jej instrukcji, wybiegła na zewnątrz, pozwalając by jej ciało zgubiło się w ciemności. Zimne powietrze owiało jej skórę, powodując ciarki na rękach, a ostry zapach krwi podrażnił nozdrza i gardło, przez co zaczęła kaszleć.
- Ali! - wrzasnęła, mrużąc oczy i rozglądając się dookoła. W jej oczach pojawiły się łzy, kiedy po dłuższej chwili nie otrzymała odpowiedzi, jednak mimo tego nie miała zamiaru się poddać. Nie mogła. Nie chciała.- Ali!

***

Niebiesko włosa przetarła mokre policzki i niechętnie otwarła opuchnięte, czerwone oczy, spoglądając na ulicę, która malowała się przed nią. Coś ją wyróżniało, sprawiło, że mimo bólu Stone wstała na nogi i powoli ruszyła przed siebie, nie zbaczając z wyznaczonej przez betonowy pas drogi.



Jej nogi co jakiś czas zaczynały się trząść, a ciało wzdrygało przez wydarzenia z kilku godzin, jednak ta uparcie szła dalej, jakby była do tego zmuszona... Jakby to miało być rozwiązaniem wszystkich problemów. Jakby było lekarstwem, którego ta potrzebowała.

***

- Zrobimy tak- westchnął mężczyzna, przeczesując ręką włosy i spoglądając na rozłożone przed nim plany ośrodka- Jack i Jerry, przeszukają wschodnią część, Christian i Nate zajmą się zachodnią częścią, a ja i resztę opiekunów weźmiemy teren za ulicą. Reszta niech podzieli się na mniejsze, 3-4 osobowe grupki i również szuka- powiedział, wymieniając spojrzenie z niektórymi uczestnikami- Dziewczyny sprawdzą ośrodek. Macie przeszukać każdy milimetr tego budynku, a jeżeli Alice wróci, natychmiast nas zawiadomić- rozkazał, a na ścianie za nim pojawiły się dokładniejsze informacje.
- Może powinniśmy najpierw przeszukać jej pokój. Przecież to nie musi być przypadkowe zniknięcie- odezwała się Nicki, występując przed szereg i przechylając głowę na prawo, jednocześnie spoglądając na wysokiego szatyna, który stał oparty o jedną ze ścian pomieszczenia, rozglądając się dookoła. Szukał czegoś, a raczej kogoś.
- Może masz racje- stwierdził jeden z opiekunów, kiwając pokrzepiająco głową- Może to nie jest przypadek.
- Świetnie! Wszystko postanowione- warknął Christian, wyrzucając ręce w powietrze- Wierzę, że Nicki osobiście się tym zajmie w czasie kiedy my zaczniemy szukać. Chciałbym przypomnieć, że każda sekunda, którą tu marnujemy może zaważyć na jej życiu- krzyknął, miażdżąc ciemnowłosą wzrokiem.
- Przygotujcie się. Za 10 minut wszyscy mają stawić się przed głównym wejściem- rozkazał jeden z mężczyzn.
- Widziałeś Kim?- spytał Jack, szybko szukając dziewczyny w tłumie ludzi.
- Nie, stary- rzucił Latynos- Chodź. Na pewno nic jej nie jest!

***

- Alice!- wrzasnęła blondynka, przystając obok jeziora, gdzie pierwszego dnia, obie ukryły się przed grupkami chłopców. Jej oczy ponownie się zaszkliły, kiedy nieproszone myśli przebiegły w jej głowie, niczym tornado, niszcząc jej świat, który mimo wad był tym, w którym chciała żyć- Ali proszę- pisnęła, opadając na kolana i chowając głowę w dłoniach.

- Puszczaj mnie!!- krzyknął ktoś na zewnątrz po czym drzwi auta otworzyły się, a mężczyzna wepchnął do niego niebiesko włosom nastolatkę- Idioto wypuść mnie!! Zgłoszę to na policje! Tak Cię urządzę, że już nigdy nie wyjdziesz z więzienia !! Wypuść mnie!!- wrzeszczała waląc pięściami w drzwi.
(...)
-Tak w ogóle to jestem Alice, ale wszyscy mówią mi po prostu Ali- dodała przyjaźniej się uśmiechając
- Oki, Ali. Jestem Kim- zaśmiała się Crawford

Wspomnienia, zaczęły przebiegać jej przed oczami, kiedy Kimberly zrozumiała, że jej psychika jest na wyczerpaniu. Stones zawsze była dla niej ważna, jednak brązowooka nie przypuszczała, że aż tak bardzo. Była jak siostra, której nigdy nie miała.

- Nurkuj!- szepnęła, po czym zanurzyła się ciągnąc ciemnooką za sobą.
- Kim!!- krzyknęła dziewczyna, jednak jej głos został stłumiony przez wodę, która niespodziewanie wlała się do jej buzi- Fu, fu, fu, fu!!!!- wrzasnęła, momentalnie wynurzając głowę nad tafle wody- Kim tu ryby sikają, a ja mam teraz pełno tej wody w buzi! Przecież to jest jak wielka toaleta- mamrotała pocierając język rękami. Mimo, że sytuacja na to nie przystawała blondynka wybuchła głośnym śmiechem.

Jak najlepsza przyjaciółka, która zawsze wspierała w trudnych chwilach.

- Kim nie płacz- poprosiła Ali, przytulając zapłakaną blondynkę do siebie. (...)
- To tak boli- wychlipała, podnosząc zaszklony wzrok na niebiesko włosom- Faceci są do kitu - dodała ścierając łzy z policzków. (...) Każdy chłopak, który kiedykolwiek skradł jej serce, musiał je złamać, wykorzystując ją do swoich celów. A najgorsze było to, że ona była ślepa. Wierzyła, że on się zmieni.. Pokocha ją.
- Wiem mała, wiem- westchnęła. (...) Kim była dla niej jak najlepsza przyjaciółka, a za razem jak młodsza siostra, której ciemnooka nigdy nie miała- Chodzi o Jack'a, prawda?- spytała, poprawiając kosmyk włosów, który spadł jej na oczy
- Tak... Ja myślałam, że wiesz jak mnie uratował, to jednak coś do mnie czuje...Że zależy mu na mnie, a on....On mnie nienawidzi - pisnęła, a łzy ponownie zaczęły cisnąć się jej do oczu.
- Kimi, nie płacz. Faceci już tacy są. Bezduszne kreatury, które trzeba trzymać krótko- powiedziała, odgarniając blond włosy z twarzy brązowookiej- Pewnego dnia znajdziesz takiego, który okaże się inny... Który będzie centrum twojego wszechświata- dodała, uśmiechając się delikatnie

Była po prostu częścią jej.
- Alice proszę- szepnęła ponownie. Musiała ją znaleźć, usłyszeć kilka słów, przytulić. Potrzebowała jej takiej, jaką jest teraz i już na zawsze. Potrzebowała, by tu przetrwać.

***

Stone powoli przemierzała las, co chwilę delikatnie się uśmiechając. Nie żałowała. Nawet jeżeli by mogła nie cofnęła by niczego. Mimo wszystko czuła się dobrze... Stała się osobą pełną nadziei, oraz tego wyjątkowego uczucia, które rozgrzewało cię od środka. Była jak nowo narodzona.
- Alice!- głośny krzyk małej blondynki, spowodował, że dziewczyna momentalnie odwróciła się na pięcie i zachichotała, widząc drobną posturę Kimberly. Nie czekając na jej ruch, podbiegła i mocno przytuliła zapłakaną przyjaciółkę. Ta mocno ją objęła, chcąc upewnić się, że nie jest to tylko złudzenie, czy jej wyobraźnia.


- Nie płacz- szepnęła niebiesko włosa- Kim, nic mi nie jest- zapewniła pośpiesznie, chcąc oszczędzić Crawford zmartwień.
- Nie waż się tak znikać!- zagroziła brązowooka, dla wzmocnienia efektu machając wskazującym palcem.
- Obiecuje- zaśmiała się, kładąc prawą dłoń na sercu- A jak tam udała się randka z Jack'iem? - spytała, chcąc odbiec od tematu jej osoby. Na dodatek była strasznie ciekawa.
- Dobrze... Nawet wspaniale!- pisnęła podekscytowana, jeszcze raz mocno przytulając Alice-  Jack zorganizował romantyczną kolacje, przystroił cały dach... Było po prostu zupełnie inaczej niż zawsze.
- Inaczej? Co było innego?- blondynka zaróżowiła się, szybko spuszczając głowę by ukryć nieproszone rumieńce- Kimberly Crawford czy ty i Jack... ?- jej oczy, dwukrotnie się powiększyły, a na twarzy pojawił wieli uśmiech.
- Tak...- przyznała, nagle czując się strasznie nieswojo- Nie śmiej się ze mnie!
- Nie śmieje... Po prostu nie mogę uwierzyć. Myślałam, że macie to już za sobą- powiedziała, odgarniając gałęzie drzewa, które stanęły jej na drodze.

***

- Obiecałaś- westchnął Brewer, przytulając drobne ciało ukochanej. Przelotnie musnął jej czoło i owinął ręce wokoło jej talii, czując jak strach powoli go opuszcza.
- Przepraszam- szepnęła Crawford, wtulając głowę w jego obojczyk. Wzięła głęboki oddech, wdychając zapach jaśminowego płynu pod prysznic i ten wyjątkowy, niepowtarzalny zapach Jacka Brewer'a.
- Nie rób tego więcej- poprosił, spoglądając w jej oczy, następnie delikatnie całując miękkie usta. Wepchnął język między jej wargi, namiętnie smakując podniebienie Kimberly, zdobywając ją o początku. Przycisnął jej ciało jeszcze bliżej siebie, a jego ręka powędrowała na jej plecy, wślizgując się pod koszulkę. Pogładził jej nagą skórę, delikatnie muskając kręgosłup. Nieśpiesznie przesunął dłoń niżej, aż dotknął brzegu spodni. Objął wypukłości jej pośladków, z uczuciem je ściskając. Ta bez oporu poddała się jego coraz mocniejszym pocałunkom, aż trafiła biodrem na twarde mięśnie jego uda.
- Kimberly Crawford- warknął mężczyzna, przerywając parze romantyczny moment-  Musimy porozmawiać- dodał poważnie.
- Coś się stało?- spytała zdziwiona
- Podczas tego całego zamieszenia przejrzeliśmy wszystkie nagrania. Rozmawialiśmy też z Nicki... Krótko mówiąc jesteś zatrzymana pod zarzutem, skrzywdzenia jednej z naszych uczennic oraz podejrzewamy cię o próbę zniszczenia naszego ośrodka, jak i zabicie nas wszystkich- powiedział chwytając ją za rękę.
- Co?! Nie! - warknęła, próbując się wyrwać jednak mężczyzna szybko ją unieruchomił.
- Puszczaj ją!- wrzasnął szatyn, ruszając na niego. Nie zdążył jednak zadać nawet jednego ciosu, kiedy grupa chłopaków zatrzymała go - Kurwa! - zaklął, zaciskając ręce w pięści.
- Jack!- pisnęła brązowooka, wymachując rękami w powietrzu. Starała się. Naprawdę się starała, jednak ciemnowłosy okazał się silniejszy. Nie zważając na jej krzyki wyniósł ją do piwnicy i zamknął w zimnej celi, nawet nie słuchając jej wyjaśnień.

***


- Jack wszystko będzie dobrze- szepnęła niebiesko włosa, klepiąc go po plecach - Wydostaniemy ją. Wydostaniemy się z tond wszyscy- zapewniła, uśmiechając się delikatnie


Tak wygląda 19, a za razem przedostatni rozdział.
Chciałabym was prosić, żebyście napisali w komentarzu co lubicie jak się tutaj pojawia, a co nie. 
Wiem już jak będzie wyglądać ostatni rozdział, jednak zależy mi na tym żeby był naprawdę dobry, dlatego wszelkie uwagi były by miło widziane, bym najwyżej mogła się na nich oprzeć, lub po prostu wiedzieć co dodać :) 
Kocham was 
Emi<3 


piątek, 9 maja 2014

Chapter 18 { The Victim }

''Poza tym jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada cicho na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.''
~ Haruki Murakami

Brunetka zamknęła ciężkie powieki, opierając głowę o twardą korę drzewa. Czuła jak każdy nerw w jej ciele powoduje niewyobrażalny ból, którego ona nie jest w stanie udźwignąć, z którym nie mogła walczyć. Tego było za wiele. Była wykończona psychiczni i fizycznie, a jedyne, czego pragnęła to znaleźć się w ramionach ukochanej osoby... Każda myśl o nim powodowała jednak nowe łzy, przez co w jej głowie powstał mętlik. Z jednej strony tego potrzebowała, jednak z drugiej...


Po jej policzkach spłynęły łzy, a nogi ponownie zatrzęsły pod wpływem strachu, przesyłając drażniący prąd po jej ciele. Niewyraźna postura mężczyzny pojawiła się przed oczami, ponownie ją nawiedzając. Wiedziała, że to on... To on ją skrzywdził.

***

Z gardła Kimberly wydobyło się ciche westchnienie, kiedy palce szatyna, przejechały po jej nagich plecach. Jej głowa mimowolnie opadła na jego klatkę piersiową, a ciało poddało słodkim torturom. Czuła jak w brzuchu szalały tysiące motylków, które sprawiały, że unosiła się nad ziemią, szybując wysoko, wysoko.
- To się nie dzieje naprawdę-szepnęła niewyraźnie, całując szuję Brewera. Owinęła ręce wokół jego ciała, chcąc utrzymać go jak najbliżej siebie.
- Było, aż tak źle? - zaśmiał się gardłowo, ponownie przejeżdżając ręką po jej ciele. Kolejne westchnienie wydobyło się z jej ust tego wieczoru- To znaczy tak?- spytał rozbawiony, powtarzając ruch- Nie?- zapytał słysząc kolejny jęk, po czym blondynka podniosła się na rękach, zawisając nad nim.
- Nie śmiej się zemnie- westchnęła, pocierając swoim nosem o jego- Zresztą to wszystko twoja wina! To ty mnie rozpraszasz i to przez ciebie tracę nad sobą kontrolę!- pisnęła, żartobliwie uderzając go w tors. Już po chwili ponownie znajdowała się pod nim, a jego usta opadły na jej.
Język szybko utorował sobie drogę, smakując jej wnętrza, biorąc w posiadanie to, co należało do niego. Ręce wplótł w jej włosy, unieruchamiając głowę. Dziewczyna była bezbronna, zdominowała i zdana na niego. Jednak podobało jej się to. Wiedziała, że ten nie posunie sie za daleko, nie skrzywdzi jej fizycznie ani psychicznie.
Szatyn przyssał się do jej dolnej wargi, zwilżając ją, a na końcu delikatnie przygryzając. Następnie ponownie wdarł się do jej ust, zabierając wszystko, co ta miała do zaoferowania. Ich zęby zderzyły się, a oddechy znacznie przyspieszyły, mieszając się ze sobą.
Dłonie blondynki wdarły się pod koc, przenosząc się na umięśnione plecy Brewera, delikatnie je gładząc, co jakiś czas przejeżdżając po nich paznokciami. W odpowiedzi z gardła chłopaka wyrwał się seksowny pomruk, a usta mocniej przycisnęły do jej.
Po chwili pocałunek zmienił swój charakter. Z agresywnego i pełnego pożądania stał się delikatny, wręcz były to krótkie, niewinne muśnięcia. Ich usta powoli zaciskały się, kiedy język szatyna raz za razem nawilżał jej pełne wargi.
- Uwielbiam jak mnie tak całujesz- wymamrotała Kimberly, kiedy ich usta oderwały się od siebie. Z premedytacją przygryzła dolną wargę, doskonale wiedząc jak działa to na Jack'a.
- Tak?- spytał Brewer, niewinnie powtarzając gest. Owinął rękę wokół jej talii, przysuwając jej ciało bliżej jego.
- Dokładnie tak- zachichotała Crawford, kładąc głowę na jednej z poduszek, które wczoraj przygotował jej chłopak.
- Jak się czujesz?- zapytał odgarniając kosmyk włosów z twarzy ukochanej. Ta zdziwiona zmarszczyła brwi, spoglądając w brązowe tęczówki szatyna.
- Co masz na myśli?- oparła się na jednej ręce, drugą wsuwając w jego włosy i delikatnie za nie ciągnąc. W reakcji Jack zamknął oczy, po chwile ponownie je otwierając.
- Boli cię coś?- jego nos przejechał po jej szyi, powoli sunąc wyżej, by na końcu mógł przygryźć jej lewe ucho.
- Oh- policzki blondynki zaróżowiły się - Ja...ugh...tak wydaje mi się, że wszystko jest dobrze- powiedziała zmieszana, chcąc uciec od nieprzyjemnego tematu.
- Jesteś taka niewinna...To znaczy seksowna- zaśmiał sie cichutko, całując jej policzek- I nawet się cieszę, że jesteś taka nieśmiała, jeżeli chodzi o takie rzeczy. Znaczy to, że masz do siebie szacunek.
- Po prostu nienawidzę nie wiedzieć, co mam robić- pisnęła, mrużąc oczy.
- Nic w tym złego skarbie- szepnął- Zresztą cieszę się, że nikt inny cię nie dotykał- powiedział delikatnie, wyciągając rękę i sięgając po telefon.
 Ta uśmiechnęła się do niego niewinnie, po czym korzystając z sytuacji, powoli zaczęła całować jego tors. Jej wargo mocno przyssały się do jego obojczyka, by ostatecznie utworzyć na nim różowawą malinkę. Następnie przeniosła się niżej, powtarzając swój ruch. Jej dłonie odszukały kosmyki włosów Brewer'a, przyciągając jego usta do swoich.
- Skarbie musisz coś zjeść- zaśmiała się chłopak, niewinnie odwzajemniając jej gest. Ostrożnie owinął ją kocem, po czym podniósł się do pozycji siedzącej- Naprawdę musimy iść coś zjeść- szepnął, niechętnie przerywając wspaniały moment.
- Nie jestem głodna... Cóż nie, jeżeli chodzi o jedzenie- cichy chichot wydobył się z jej ust, kiedy Jack wywrócił oczami.
- Maleńka mógłbym tu z tobą leżeć cały dzień, a nawet i dłużej, jednak to nie jest zbyt dyskretne miejsce, a ja naprawdę nie chce, żeby ktoś cię zobaczył...Zwłaszcza nagą- westchnął, wypowiadając na głos swoje obawy. Dla pewności, że są tu sami szybko się obejrzał- A na dodatek... Powinniśmy troszkę poczekać. Nie chce cię skrzywdzić- dodał.
- To się ubierz, bo inaczej nie odpowiadam za siebie- pisnęła, przesuwając palcem po jego torsie. Ten jednak szybko ją łapał, po czym ucałował, by złagodzić gest. Blondynka wydęło usta i niezadowolona wstała na nogi, powoli podchodząc do swoich ubrań, prowokacyjnie kołysząc przy tym biodrami.

***

Nate nieśpiesznie opuścił swój pokój, przechodzącą się bezwiednie po korytarzu. Nie zważał na Dianę, które smacznie spała w jego pokoju po upojnej nocy. Luźne spodnie, w pociągający sposób wisiały na jego biodrach, podkreślając umięśnione ciało. Ręce wsunął w kieszenie i wesoło pogwizdując ruszył w stronę pokoju siostry.
- Kim, Ali...? - zawołał, otwierając drzwi i rozglądając się po pomieszczeniu- Cześć Christian- warknął, podając opiekunowi rękę i podnosząc zaskoczony brwi. Nie rozumiał, co chłopak tutaj robi, jednak nie chciał by było to związane z dziewczyną, która jeszcze kilka dni temu spędziła z nim noc. 
- Nate- odparł równie oschle brunet- Nie wiesz może gdzie jest Amy? Byłem z nią umówiony, jednak nie zjawiła się na spotkaniu i nie umiem jej nigdzie znaleźć- westchnął mężczyzna, przeczesując ręką włosy. Był zmartwiony. Lubił dziewczynę i kiedy ta zaproponowała spacer, ten bez wahania się zgodził.
- Nie. Nie mam pojęcia- przyznał zdziwiony, spoglądając na starszego kolegę.
- Um... Co wy tu robicie? - spytała Crawford, opierając się o ukochanego i obdarzając chłopaków niezrozumiałym spojrzeniem.
- Wiesz może gdzie jest Ali?- zapytał zmartwiony Christian, robiąc krok do przodu. W jego oczach pojawiła się nadzieja, a usta ułożyły w prostą kreskę- Kim proszę powiedz, że wiesz, gdzie ona jest- zaklinał, podenerwowany przystępując z nogi na nogę.
- Jak ją widziała to szła do Nate'a. Nie była u ciebie?- rzuciła szybko, podejrzliwie spoglądając na brata.
- Amm... Nie wiem. Chyba nie- odparł, drapiąc się po karku- Diana u mnie była i byliśmy troszkę zajęci- dodał, uśmiechając się bezczelnie.
- Co?! Jak mogłeś! - warknęła Kimberly, zrywając się i ruszając w stronę blondyna. W ostatniej chwili zatrzymały ją ciepłe dłonie, które owinęły się wokół jej talii- Ty kretynie!- wrzasnęła, starając sie wyrwać.

- Nie ma na to czasu!- prychnął opiekun- Sprawdźcie ośrodek, a ja sprawdzę kamery- zarządził pośpiesznie wychodząc z pokoju. 

No cóż rozdział trochę mdły i nudnawy... 
Nie ma akcji, a wydarzenia toczą się wokół głównych bohaterów. 
Sama nie jestem z tego zadowolona, ale moja wena ostatnio mnie męczy!
Są momenty kiedy jest dobrze, a potem... 
Eh.. Szkoda gadać. 
Postaram się by następne dwa ( ostatnie dwa tego sezonu ) były już lepsze. 
Zwłaszcza, że wraca akcja, a jeżeli mam być szczera to czekałam na rozdział 20 od początku :D 
Chciałam jeszcze raz podziękować Idzie, które szczerze się wypowiedziała w komentarzu <3
Nawet nie wiesz jak cieszę się, że mówisz to co czujesz ! :*
Kocham was
Emi< 3 


niedziela, 27 kwietnia 2014

Chapter 17 { Lights }

Mówisz, że kochasz deszcze, ale chowasz się pod parasolką, gdy pada. Mówisz, że kochasz słońce, ale szukasz cienia by w nim schronić się, gdy świeci. Mówisz, że kochasz wiatr, ale zamykasz okna, gdy wieje.  Dlatego się boję, gdy mówisz, że mnie kochasz.
~        Bob Marley

Alice powoli przemierzała korytarz, nerwowo stukając palcami o prawą nogę.  Sama nie wiedziała, czego oczekuje, czego tak naprawdę pragnie. Nie mogła jednak znieść widoku brunetki i blondyna. Jej krew momentalnie zaczynała wrzeć, serce przyspieszało, a w brzuchu pojawiało się niemiłe uczucie, powszechnie zwane zazdrością. Nie była jednak pewna, czy podczas rozmowy, z Kim, używając słów Kocham Go, nie poniosła ją fantazja. Czy aby na pewno tak było?
Może to zwykłe zauroczenia. Bardzo mocne, ale jednak chwilowe, przemijające. Przecież właśnie tak było z Harrym oraz Markiem. Było im tak dobrze. Ona była zakochana, zrobiłaby dla nich wszystko, a pewnego dnia to wszystko minęło.  Jak za pstryknięciem palców, machnięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie uczucia, którymi ich darzyła zniknęły, pozostawiając jej serce puste.
Jedynym problemem był fakt, że to się jeszcze nie wydarzyło, przez co ona sama miała mętlik w głowie. Jej serce biło szybciej na jego widok, oddech przyspieszał, a w brzuchu rodziło się przyjemne uczucie zwane pożądaniem.
Niebiesko-włosa stanęła i nabrała powietrza, spoglądając na ciemne drzwi wykonane z drogiego drewna.  Niepewnie podniosła drżącą rękę i delikatnie zapukała, po czym bez słowa pociągnęła za klamkę i weszła do pokoju.
- Nate!- pisnęła cicho, zapominając o oddychaniu. Jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości, a usta rozwarły.


Mimo wątpliwości, co do ich " związku ", dziewczyna nie przypuszczała, że widząc coś takiego, jej serce pęknie na tysiące kawałków. Pozostawi za sobą pustkę i cierpienie, które powoli acz dotkliwie będzie ranić jej wnętrze. Można porównać je do choroby- raka. Nawet, jeżeli uda nam się zwalczyć jego początkowe stadium, nigdy nie będziemy pewni, że jesteśmy zdrowi, że on nie powróci.
Stone nie czekając na kogokolwiek reakcje, obróciła się na pięcie i nie patrząc za siebie, wybiegła z budynku. Ciemność lasu powoli zaczęła ją otaczać, a zapach martwych zwierząt podrażnił drogi oddechowy, powodując drapanie w gardle.  Ona sama nie zauważyła, kiedy pod jej stopami pojawił się beton, ulica gdzie zostały porzucone pierwszego dnia przez nachalnego kierowcę. 
Jej serce ponownie przyspieszyło, a zimne powietrze nagle uderzyło w jej drobne ciało, powodując dreszcze i gęsią skórkę. Alice nie miała siły dużej walczyć, nie z przeciwnikiem, z którym nie wygra. Zmęczona położyła się na betonie i zaczęła obserwować gwiazdy, starając się uspokoić nierówny oddech.  Ciężkie powieki mimowolnie się zamknęły, a nieprzyjemny obraz pojawił się przed oczami.

Spojrzenie niebiesko-włosej przebiegło po ciemnym pokoju, oświetlonym przez wiszącą, starą lampę. Ta nie zdążyła nawet przekroczyć progu, kiedy ujrzała blondyna bez koszulki i Dianę, nagą od pasa w dół. Ich ciała były bardzo, bardzo blisko siebie, a usta złączyły się w jedność.  Sytuacja była jednoznaczna, nie potrzeba było tu żadnych wyjaśnień, których najprawdopodobniej i tak by nie otrzymała. Para była zbyt zajęta sobą by, chociaż zauważyć obecność ciemnookiej w pomieszczeniu.

Po policzkach Stone popłynęły gorzkie łzy, a ręce zacisnęły w pięści. Była zła, smutne, rozgoryczona, a co najgorsze czuła się wykorzystana.  Nigdy nie cierpiała z powodu miłości, złamanego serca czy zdrady. Uczucia, które nią targały były nowe, a ona nie wiedziała jak sobie z nimi poradzić.
Odgłosy nadjeżdżającego auta ledwo do niej dotarły, jednak ta nie miała siły by otworzyć oczy. Światła reflektorów przebiegły po jej ciele, a dźwięk gwałtownego hamowania owiał jej uszy. Słyszała głośne przekleństwo, następnie kroki i szeroki uśmiech. Potem była już tylko ciemność.


***


-Kto by pomyślał, że gorzka czekolada może być taka słodka- wymruczał szatyn, zatapiając truskawkę w miseczce z brązową masą. Niespiesznie podniósł słodką przekąskę i zbliżył do ust Kimberly, delikatnie kładąc ją na jej dolnej wardze. Ta przejechała językiem po czerwonym łakociu, po czym ugryzła kawałek.
- Hmm... Masz rację. Bardzo, ale to bardzo słodkie- przyznała dziewczyna, przełykając truskawkę i spoglądając na ukochanego, który właśnie jadł resztę jej owocu. Długie rzęsy rzucały cień na jego kości policzkowe, a oczy świeciły w ciemności.
- Jestem, aż tak interesujący Pani Crawford, że nie umie oderwać pani wzroku?- spytał zadziornie Brewer, przechylając delikatnie głowę w bok. Jego usta wykrzywiły się w seksowny uśmiech, który tylko wzmocnił uczucie, które powoli zaczęło powstawać w jej brzuchu.
- Nawet nie wie Pan jak bardzo- szepnęła kusząco brązowooka, przygryzając dolną wargę. Oparła głowę na jego klatce piersiowej, a jego ręka owinęła się wokół jej talii. W odpowiedzi usłyszała tylko cichy śmiech, po czym kolejna czekoladowa truskawka, wylądowała w jej ustach. Kilka kropel czekolady, zostało nad jej wargą, więc Jack jednym ruchem nabrał słodką masę na palec, po czym wsunął go do ust.
- Z ciebie smakuje nawet lepiej- stwierdził, uśmiechając się szeroko. Blondynka zarumieniła się delikatnie i zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, poczuła jak wargi szatyna opadają na jej.
W brzuchu Crawford powoli zaczęło rodzić się pożądanie. Jej ręce szybko odnalazły włosy ukochanego, delikatnie ciągnąc za pojedyncze kosmyki. Z ust Brewera wydobył się zmysłowy pomruk, a pocałunek stał się bardziej agresywny. Ich zęby zderzyły się ze sobą, a oddechy znacznie przyspieszyły.
Jego język przejechał po jej dolnej wardze, by po chwili wziąć ją w posiadanie i zmysłowo possać. Ręce pogładziły plecy, po czym przeniosły się pod pośladki, delikatnie podnosząc brązowooką i sadzając okrakiem na swoich kolanach.
Kim jęknęła głośno, kiedy najintymniejsze części ich ciała, otarły się o siebie, pod wpływem emocji przygryzając wargę szatyna. Korzystając z okazji, wepchnęła język do jego ust, delikatnie eksplorując ich wnętrze. Jej dłonie odnalazły jego policzki, przez co chłopak musiał zadrzeć głowę, by ich usta się nie oderwały.
- Kocham Cię- wymruczała Crawford, gdyż musiała być pewna, że on jest tego świadomy. Spojrzała w jego oczy, które mieniły się od iskierek radości i pożądania.
- Ja ciebie też maleńka- szepnął, przelotnie cmokając jej nos, następnie ucho i brodę. Powoli zaczął schodzić coraz niżej, raz za razem delikatnie przygryzając skórę. W okolicy obojczyka, utworzył różową malinkę, na co dziewczyna głośno jęknęła.
Jego ręce odnalazły jej pośladki, zmysłowo acz stanowczo je ściskając. Blondynka westchnęła, po czym chwyciła za skrawek bluzki i rzuciła ją na ziemie.  Na jej twarzy pojawił się niepewny uśmiech, a usta Jacka odnalazły wzgórki jej piersi, delikatnie je muskając. Gładząc plecy, natrafił na zapięcie od biustonosza, boleśnie powoli go odpinając.
Szatyn spojrzał niepewnie w jej oczy, chcąc upewnić się, że nie posunął się o krok za daleko. Ta jednak pozwoliła opaść bieliźnie na ziemię i spuściła głowę, czując lekki wstyd. Jej policzki przybrały różany kolor, a usta zacisnęły w prostą linie.
- Hej- Brewer położył palec na jej brodzie, zmuszając ją by spojrzała na niego- Jesteś piękna. Nie chowaj się- zapewnił, delikatnie całując jej pełne wargi.
Uważając by jej nie skrzywdzić, położył ją na kocu, po czym wrócił do szyi, zmierzając ku końcowemu celowi. Ręce ulokował na talii blondynki, opierając swoje biodra o jej. Ich rozgrzane ciała szczelnie do siebie przylegały, a szybkie oddechy mieszały ze sobą.
Crawford głośno jęknęła, wsuwając palce między kosmyki brązowych włosów Jack'a.  Jej usta były rozwarte, wykrzywione w niewielkie "o".  Po chwili poczuła jak szatyn zmierza jeszcze niżej, zatapiając język w jej pępku, przez co ta zaczęła chichotać jak uczennica i mimo prób nie potrafiła przestać.  Przez mgłę dostrzegła jak chłopak zrzucił koszulę i powoli zaczął zsuwać jej spodnie, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy.
Ich wargi ponownie się spotkały, by język szatyna mógł swobodnie penetrować podniebienie ukochanej.


Ta pod wpływem adrenaliny i chwili odwagi, pozwoliła dłonią pozwiedzać, powoli odpinając guzik dżinsów Brewera. Owinęła nogi wokół jego pasa, po czym za pomocą stup zdjęła zbędą cześć garderoby, na końcu skopując ją na ziemie.
Zadowolona z siebie, uśmiechnęła się zwycięsko, przeczesując jego czuprynę. Nawet nie zauważyła, kiedy ten jednym ruchem zszarpał z niej majtki i sam się rozebrał. Był to ostatni moment, kiedy oboje mogli się jeszcze wycofać. Powstrzymać siebie od popełnienia wielkiego błędu, którego mogli żałować do końca życia. Ostatnia chwila by powiedzieć krótkie słowo - " Nie "
Kimberly nie miała jednak wątpliwości. Mimo, że znali się bardzo krótko, a jej wiedza na temat przeszłości miłości jej życia, nie była zbyt wielka, wręcz uboga, ufała mu i w ten wyjątkowy sposób chciała pokazać jak bardzo go kocha. Delikatnie musnęła jego usta, jednoznacznie wyrażając zgodę.

Jack odwzajemnił pocałunek, ostrożnie rozchylając jej uda, by jednym ruchem połączyć ich ciała w jedno. Ich nierówne oddechy, znacznie przyspieszyły, a paznokcie brązowookiej wbiły w biceps szatyna.  Z jej warg wydobył się głośny jęk rozkoszy, kiedy ona podporządkowała się ruchowi ukochanego, wiedząc, że ten jej nie skrzywdzi. 
Oboje to wiedzieli.

***

Stone powoli otworzyła ciężkie powieki, natychmiastowo ujmując rękami głowę, która niemiłosiernie ją bolała. Dopiero po chwili zorientowała się, że znajduje się w lesie, oparta o jedno z wyższych drzew. Jej ubranie było całe poszarpane, a spodnie leżały niedaleko prawego buta. Było to bardzo dziwne, a ona nie umiała znaleźć żadnego wyjaśnienia. Ostatnie kilka godzin były wielką niewiadomą, stosem pytań, na które ta nie potrafiła odpowiedzieć. Jedyne, co pamiętała to nieprzyjemne wydarzenia, a następnie dźwięk nadjeżdżającego pojazdu.
Wszystko to było jednak zbyt skomplikowane, by jej wykończony organizm mógł poskładać puzzle w zgodny obrazek. Szybko podniosła się na rękach, stając prosto, kiedy przeszywający ból wystrzelił wzdłuż jej nóg. Mimowolnie zachwiała się, opierając rękoma o pień by nie stracić równowagi. Wziąwszy kilka głębokich oddechów, powoli podeszła do spodni i schyliła się by je podnieś.  Wyprostowała się, a urywki zdarzeń, nagle uderzyły w nią niczym siarczysty policzek. W jej oczach zebrały się nowe łzy, a usta zaczęły drzeć. Wszystko stało się jasne.
Została zgwałcona. 

No i jest rozdział. 
Miał się pojawić wcześniej, jednak z powodów prywatnych jest dopiero teraz.
Co do scenki Kim i Jack'a- mam nadzieje że nie przesadziłam  ! :P
Ja jestem z rozdziału nawet zadowolona jedbak opinie zostawiam wam. 
Dedykuję go mojej kochanej Katherine Pierce <333
Kocham was
Emi < 3



środa, 16 kwietnia 2014

Chapter 16 { Control - I don't know what that mean }

Czasami wydaje nam się, że w pewnym momencie naszego życia, zgubiliśmy osobę, którą jesteśmy. Zmieniamy się.  Reagujemy tak jak nasz organizm w przypadku grypy żołądkowej czy zapalenia płuc- bronimy się. Wytwarzamy pewnego rodzaju maskę, nową osobę, która ukryje każdą niedoskonałość czy słabość, która jest wpisana w nasze DNA. Jest to jednak trudne. Przypomina labirynt, w którym w każdej momencie możemy się zgubić. I co wtedy? Czy udając długo osobę, którą nie jesteśmy, możliwe jest odnaleźć drogę powrotną?

   - No, no.  Kimi, z dnia na dzień jesteś coraz lepsza- pełen podziwu głos, wyrwał dziewczynę z rozmyśleń. Jej brązowe oczy szybko przeniosły się na wysokiego bruneta, opierającego się o jedną z grubych kolumn. Skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął się przyjaźnie, robiąc krok w stronę blondynki.
   - Cóż mój "opiekun" kazał mi ćwiczyć, gdyż twierdził, że nie potrafię władać podstawową bronią- rzuciła, wykonując perfekcyjny rzut nożem. Ostrze trafiło w sam środek czerwono- białej tarczy, a po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk drącego materiału. Crawford odwróciła się na pięcie i uśmiechnęła zwycięsko, podwijając znacząco rękawy ciemnej kurtki.
   - W takim razie musi być z niego niezły dupek- zaśmiał się Christian, wypuszczając powietrze z ust.
   - Grzechem było by się z nim kłócić- powiedziała blondynka, powoli podchodząc do elektronicznego monitora, by wyłączyć stanowisko. Była w świetnym humorze i mimo, że przyjemne tortury wywołane nieświadomością, co do dzisiejszego wieczora cały czas jej towarzyszyły, nie chciała być na miejscy nikogo innego.
   - To prawda- zgodził się chłopak, bezmyślnie podążając za nią- A gdzie Jack? Zazwyczaj nie opuszcza cię na krok- spytał, opierając się ręką o jej ramię. Na jej policzki wkradł się rumieniec, jednak ta szybko odwróciła twarz, uniemożliwiając mu podziwiania tego jakże rzadkiego zjawiska.
   - Czyżbyś był zazdrosny?- bąknęła, podnosząc brew by nadać wypowiedzi więcej dramatyzmu
   - Ahh! Rozgryzłaś mnie! Moje serce po prostu krwawi!- krzyknął, wykrzywiając twarz w coś na kształt wyrazu bólu i kładąc rękę na klatce piersiowej. Z ust Crawford wydobył się głośny chichot, który ta bezskutecznie próbowała powstrzymać- A tak na poważnie to gdzie on jest?
   - Nie wiem- westchnęła, wzruszając ramionami- Powiedział, że ma dla mnie jakąś niespodziankę i spotkamy się wieczorem- dodała, przygryzając wargę na samą myśl o wysokim szatynie o uśmiechu, który sprawia, że kolana wszystkich kobiet w pomieszczeniu miękną.
   - Aż tak cię wzięło? - zapytał zaciekawiony brunet.
   - Troszkę- szepnęła, chcąc ukryć uczucia, które wywołały w niej same myśli o Brewer'rze- No dobra bardzo- przyznała, a w zamian otrzymała szeroki uśmiech- On jest po prostu taki... po prostu... czasami mam ochotę...- rzuciła, sama nie do końca wiedząc, co chce mu powiedzieć.
   - Rzucić się na niego i zerwać z niego ubrania?- zasugerował Christian, zabawnie poruszając brwiami- Tym razem jak najdzie cię taka zachcianka pamiętaj, że tutaj są kamery... Ostatnio miałem sporo frajdy oglądając to przedstawienie- zaśmiał się, na co ta rozchyliła delikatnie wargi, po czym popchnęła go ramieniem.


   - Nic nie robiliśmy!- zaprotestowała, dużo głośniej niż miała w planach i wydęła usta.
   - Mhmm... Nic, a nic- przekomarzał się chłopak, całując jej policzek. Z niewiadomych powodów uwielbiać ją denerwować. Ta wtedy zawsze marszczyła gniewnie brwi, przez co tworzyło jej się między nimi urocze "V".
   -Zamknij się!- warknęła, robiąc krok do tyłu, jednocześnie trafiając na dobrze jej znaną klatkę piersiową. Jej oddech mimowolnie przyspieszył, kiedy ciepłe ręce oplotły jej ciało, a pełne wargi ucałowały pierw ucho, szuję, a na końcu ramię.
   - Cześć- zachrypiały głos, trafił prosto do jej wnętrza, rozgrzewając ją, sprawiając, że każdy nerw obudził się do życia i pragnął, chociaż odrobiny jego niebiańskiego dotyku.
   - Miło cię widzieć Jack- przywitał się brunet, spoglądając na Brewer'a obejmującego blondynkę- Pamiętaj-kamery- rzucił, po czym nieśpiesznie opuścił pomieszczenie, gwiżdżąc pod nosem.
   - Tylko przyjaciele, tak?- spytał szatyn, przejeżdżając końcówką języka po ramieniu ukochanej, by na końcu złożyć na nim mokry pocałunek. Był zazdrosny. Nie lubił Christiana i nie podobało mu się, że ten kręci się obok jego dziewczyny. I jeszcze ją całuje! Nie mógł jednak kazać jej zerwać z nim wszystkich kontaktów. On go nie tolerował, ale kochał ją i co najważniejsze ufał.
   - Tylko i wyłącznie- wymamrotała brązowooka, poddając się słodkim torturom. Jej oczy były zamknięte, co tylko wzmocniło doznania, które powodował dotyk Jack'a.
   - Nie lubię go- dodała, przejeżdżając nosem po jej szyi.
   - Nie musisz- powiedziała delikatnie- To mój przyjaciel i ja go lubię. Nie oczekuje, że też to zrobisz. Jednak mógłbyś troszeczkę opanować swoją zazdrość- poprosiła, obracając się w jego stronę by móc spojrzeć w brązowe tęczówki.
   - Przecież nic nie powiedziałem- bronił się chłopak, przyciągając ją do siebie.
   - Naprawdę?- podniosła prawą brew i przygryzła dolną wargę, doskonale wiedząc, jakie uczucia to u niego wywołuje.
   - Ja tylko zaznaczyłem swoje terytorium- wyjaśnił rzeczowo-Jesteś moja- szepnął, a jego usta odnalazły jej.

Język bez problemu rozchylił pełne wargi, dostając się do podniebienia, wprawnie eksplorując wnętrze jej ust. Ta oparła ręce o jego klatkę piersiową, a następnie przyniosła na ramiona i delikatnie je ściskając. Wiedziała, że traci nad sobą kontrole. Oddaje się w jego ręce, pozwalając zrobić z sobą wszystko, co tylko zapragnie.

On jednak tego nie rozumiał. Nie miał zbyt dobrego miewania o sobie, nie wiedział, dlaczego ta pragnie z nim być, jednak stracił dla blondynki głowę. Umiałby wyrzec się snu, jedzenia, picia, a nawet życia byle tylko ta była przy nim bezpieczna.
 
   - Kocham cię- zamruczała, odrywając się od niego by spojrzeć w jego oczy i upewnić się, że on jest tego świadomy.
   - To dobrze- szepnął, trącając jej nos swoim- Bo ja ciebie też kocham- dodał, ponownie ją całując.

***

  - Tak po prostu wyszłaś?- zdziwiła się blondynka, spoglądając na roztrzęsioną przyjaciółkę, siedzącą w kącie pokoju. Była przykryta ciepłą kołdrą, a w prawej dłoni trzymała kubek ciepłej herbaty.
   - To skomplikowane, Kim- westchnęła, pociągając nosem- Nie lubię się z nim kłócić, ale tym razem nie dałam rady... Wiesz przerosło mnie to- przyznała, kiedy jej ciało przeszedł niemiły dreszcz.
   - Porozmawiaj z nim- zaproponowała, pokrzepiająco ściskając jej dłoń- Nie możesz tak po prostu uciec w nadziei, że wszystko samo się rozwiąże- dodała przyjaźnie. Mimo różnicy wieku, jaka występowała pomiędzy nią a Ali, czasami mogłoby się wydawać, że to niebiesko włosa, bardziej potrzebuje opieki czy czyjejś uwagi niż Crawford.
   - Po co? Nie zrozum mnie źle. Ja naprawdę lubię twojego brata... Jestem pewna, że jest to coś więcej niż przygoda na jedną noc, jednak wątpię, że on czuje to samo- powiedziała, odgarniając przydługą grzywkę z oczu. Wypowiedzenie tych słów dużo ją kosztowało, jednak nie mogła żyć udając, że wszystko jest w porządku... Zwłaszcza, że od dłuższego czasu tak nie było.
   - Nie rozumiem- wymamrotała brązowooka, marszcząc czoło.
   - Można powiedzieć, że nasz związek opiera się na sex'sie... Nieziemsko dobrym sex'sie, jednak dalej to nic wielkiego- rzuciła rzeczowo- Resztę czasu, jak się okazało, spędza z Dianą- szepnęła, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza- Może nigdy żadne nas nie wspomniało o tym, że jest to stały związek, ale wiesz... Wydawało mi się, że jesteśmy na wyłączność.
   - Owww....- pisnęła Kimberly, nie wiedząc, co powinna w tej sprawie zrobić.
   - No właśnie: Owwww- powtórzyła ciemnowłosa, kiedy poczucie odrzucenia powoli zaczęło przeradzać się w złość. Od dawana zdawała sobie sprawę jak wyglądały jej relacje z bratem przyjaciółki jednak ona nigdy nie zrobiła nic by to zmienić. Czuła, że sama jest sobie winna i musi coś zrobić.
   - Mimo wszystko możesz jednak ruszyć swój tyłek i z nim porozmawiać- zasugerowała dziewczyna, spoglądając na zegarek na jej nadgarstku.
   - Może, ale najpierw muszę ci pomóc się ubrać- zaśmiała się, jednym ruchem zrzucając z siebie kołdrę i wyskakując z łóżka. Szybko zaczęła przeglądać ubrania wiszące na wieszakach, co chwilę zmieniając mimikę twarzy- Może to?- zaproponowała, wyciągając kilka różnych części garderoby.
   - Alice Stone! Już!- rozkazała Kimberly, gniewnie wskazując drzwi.  Ciemnooka obdarowała ją zimnym spojrzeniem i niechętnie ruszyła w wyznaczone miejsce- I dziękuje za zestaw- dodała, jednak przyjaciółka już tego nie słyszała.

Blondynka powoli ruszyła w stronę łazienki, gdzie wzięła długą kąpiel dokładnie myjąc całe ciało. Wszystkie siniaki znikły już z jej skóry, dzięki czemu ona sama czuła się dużo lepiej. Dopieszczona pośpiesznie założyła delikatną bieliznę, po czym zabrała się za makijaż. Nałożywszy podkład, chwyciła kredkę, tusz do rzęs oraz kilka jasnych cieni. Z precyzją umalowała najpierw jedno, a potem drugie oko, powodując, że przyciągały każde spojrzenie. Delikatnie podkreśliła usta, które według niej, miały na Jack'a dobroduszny wpływ.
Następnie zarzuciła prostą, białą bluzkę na ramiączkach z nadrukiem. Chcąc podkreślić smukłe nogi, włożyła ją w ołówkową spódnicę sięgającą do połowy uda. Całość połączyła ciemnym paskiem, oraz ciężkimi butami. Na sam koniec podkręciła włosy, które falami opadały na jej ramiona i plecy.
Gotowa spryskała się ulubionym perfumem, kiedy usłyszała delikatne, acz stanowcze pukanie do drzwi.
   
   - Hej- szepnęła, spoglądając na ukochanego. Jego oczy przypominały dwa spodki, które bezwstydnie lustrowały każdy centymetr jej ciała.
   - Cześć Kimi- wymruczał, porywając ją w swoje ramiona.

Jego usta szybko odnalazły jej, subtelnie je miażdżąc, a ręce oplotły smukłą talię, dzięki czemu odległość, która między nimi występowała znikła. Delikatnie przygwoździł ją do ściany, opierając swoje biodra o jej, przez co ta była uwięziona, zdana na niego.


Jego język przejechał po jej dolnej wardze, po czym bez problemu dostał się do podniebienia, wprawnie
eksplorując wnętrze jej ust. Ręce odnalazły pośladki, lekko acz stanowczo je ściskając, na co ta głośno jęknęła, przyciągając go jeszcze bliżej swojego rozgrzanego ciała. Pożądanie powoli zaczęło przejmować kontrolę nad jej ciałem, które pragnęło więcej i więcej, a ta nie mogła z tym nic zrobić. Nawet nie chciała. Było jej zbyt dobrze.

   - Ślicznie wyglądasz- wydyszał, odsuwając się od niej by nabrać powietrza. Jego ramiona ciągle ją obejmowały, dzięki czemu ta mogła dojść do siebie po pocałunku. Jej nogi odmówiły posłuszeństwa, a ciało ponownie przywarło do klatki piersiowej szatyna.
   -Co to było?- spytała niewinnie, wtulając twarz w jego szyję. Jej oddech był szybki, a głos piskliwy, wręcz błagający o więcej.
   - Mały wstęp- szepnął, całując jej włosy- Idziemy?- spojrzał w jej błyszczące oczy, przepełnione miłością- miłością do niego.
   - Pewnie- rzuciła, szybko całując jego policzek i ujmując wystawioną dłoń, powoli ruszyła za nim.


Rozdziału nie było dość długi czas i przepraszam za to, ale obecnie dużo się u mnie dzieje. 
Szkoła, święta, przyjaciele... Na pewno wiecie jak to jest :) 
Wracając jednak do rozdziału nie wiem co o nim myśleć. 
Na początku miał być dłuższy jednak, nie może być za dużo Kicka na raz!
A nawiązując do tego chcielibyście, aby pojawiła się scenka bardziej niegrzeczna- erotyczna?
Wiem, że nie wszyscy za tym przepadając dlatego pytam.
No i zostaje jeszcze Nate i Alison... Macie ochotę przeczytać coś o nich ? 
Rozdział dedykuje 
Idziosze --> kochana kocham twoje komentarze! Zawsze poprawiają mi humor :) 
Kocham was bardzo, bardzo mocno 
Emi<3


Obserwatorzy