"Gdy kogoś nie ma, gdy ktoś, kto był najcenniejszym,
kto ustawiał wokół ciebie fizykę, ktoś bez kogo może wyłączyć się grawitacja, a
tabliczka mnożenia stracić ważność, gdy ten ktoś znika, możesz dalej żyć,
chodzić, jeść, odbierać telefony. Po postu za tobą dryfuje nadpalona dziura.
Coś cały czas do ciebie nadbiega, aby schwytać cię za szyję, przylepić się do
ciebie i już nie puścić, coś wystającego z tej dziury. "
Blondynka nerwowo stukała palcami o prawe udo, stojąc przed
drzwiami sali z monitoringiem. Mimo jej próśb i błagań nikt nie pozwolił jej
tam wejść, przez co dziewczyna słyszała zaledwie skrawki rozmowy opiekunów,
którzy z nieznanych jej powodów zgromadzili się w pomieszczeniu. Czuła, że coś
jest nie tak, że stało się coś niedobrego. Coś o czym nie wiedziała.
Crawford aż podskoczyła, kiedy w jej uszach obił się dźwięk
tłuczonego szkła, a chwile później rozmowa za drzwiami przerodziła się w
kłótnie, lub coś co jej ją przypominało. Krzyki, piski, przekleństwa. Wokół
zrobiło się zamieszanie, a ona prawie została staranowana, przez starszych
kolegów, którzy po chwili znikli za drzwiami pomieszczenie. To wystarczyło.
Była pewna, wiedziała, że Ali coś się stało. Że jej przyjaciółka, musiała
przejść przez piekło.
Nie powinna, jednak mimo jasno dostarczonych jej instrukcji,
wybiegła na zewnątrz, pozwalając by jej ciało zgubiło się w ciemności. Zimne
powietrze owiało jej skórę, powodując ciarki na rękach, a ostry zapach krwi
podrażnił nozdrza i gardło, przez co zaczęła kaszleć.
- Ali! - wrzasnęła, mrużąc oczy i rozglądając się dookoła. W
jej oczach pojawiły się łzy, kiedy po dłuższej chwili nie otrzymała odpowiedzi,
jednak mimo tego nie miała zamiaru się poddać. Nie mogła. Nie chciała.- Ali!
***
Niebiesko włosa przetarła mokre policzki i niechętnie
otwarła opuchnięte, czerwone oczy, spoglądając na ulicę, która malowała się
przed nią. Coś ją wyróżniało, sprawiło, że mimo bólu Stone wstała na nogi i
powoli ruszyła przed siebie, nie zbaczając z wyznaczonej przez betonowy pas
drogi.
Jej nogi co jakiś czas zaczynały się trząść, a ciało wzdrygało
przez wydarzenia z kilku godzin, jednak ta uparcie szła dalej, jakby była do
tego zmuszona... Jakby to miało być rozwiązaniem wszystkich problemów. Jakby
było lekarstwem, którego ta potrzebowała.
***
- Zrobimy tak- westchnął mężczyzna, przeczesując ręką włosy
i spoglądając na rozłożone przed nim plany ośrodka- Jack i Jerry, przeszukają
wschodnią część, Christian i Nate zajmą się zachodnią częścią, a ja i resztę
opiekunów weźmiemy teren za ulicą. Reszta niech podzieli się na mniejsze, 3-4 osobowe
grupki i również szuka- powiedział, wymieniając spojrzenie z niektórymi
uczestnikami- Dziewczyny sprawdzą ośrodek. Macie przeszukać każdy milimetr tego
budynku, a jeżeli Alice wróci, natychmiast nas zawiadomić- rozkazał, a na
ścianie za nim pojawiły się dokładniejsze informacje.
- Może powinniśmy najpierw przeszukać jej pokój. Przecież to
nie musi być przypadkowe zniknięcie- odezwała się Nicki, występując przed
szereg i przechylając głowę na prawo, jednocześnie spoglądając na wysokiego
szatyna, który stał oparty o jedną ze ścian pomieszczenia, rozglądając się
dookoła. Szukał czegoś, a raczej kogoś.
- Może masz racje- stwierdził jeden z opiekunów, kiwając
pokrzepiająco głową- Może to nie jest przypadek.
- Świetnie! Wszystko postanowione- warknął Christian,
wyrzucając ręce w powietrze- Wierzę, że Nicki osobiście się tym zajmie w czasie
kiedy my zaczniemy szukać. Chciałbym przypomnieć, że każda sekunda, którą tu
marnujemy może zaważyć na jej życiu- krzyknął, miażdżąc ciemnowłosą wzrokiem.
- Przygotujcie się. Za 10 minut wszyscy mają stawić się
przed głównym wejściem- rozkazał jeden z mężczyzn.
- Widziałeś Kim?- spytał Jack, szybko szukając dziewczyny w
tłumie ludzi.
- Nie, stary- rzucił Latynos- Chodź. Na pewno nic jej nie
jest!
***
- Alice!- wrzasnęła blondynka, przystając obok jeziora,
gdzie pierwszego dnia, obie ukryły się przed grupkami chłopców. Jej oczy
ponownie się zaszkliły, kiedy nieproszone myśli przebiegły w jej głowie, niczym
tornado, niszcząc jej świat, który mimo wad był tym, w którym chciała żyć- Ali proszę-
pisnęła, opadając na kolana i chowając głowę w dłoniach.
- Puszczaj mnie!!-
krzyknął ktoś na zewnątrz po czym drzwi auta otworzyły się, a mężczyzna
wepchnął do niego niebiesko włosom nastolatkę- Idioto wypuść mnie!! Zgłoszę to
na policje! Tak Cię urządzę, że już nigdy nie wyjdziesz z więzienia !! Wypuść
mnie!!- wrzeszczała waląc pięściami w drzwi.
(...)
-Tak w ogóle to jestem
Alice, ale wszyscy mówią mi po prostu Ali- dodała przyjaźniej się uśmiechając
- Oki, Ali. Jestem Kim-
zaśmiała się Crawford
Wspomnienia, zaczęły przebiegać jej przed oczami, kiedy
Kimberly zrozumiała, że jej psychika jest na wyczerpaniu. Stones zawsze była
dla niej ważna, jednak brązowooka nie przypuszczała, że aż tak bardzo. Była jak
siostra, której nigdy nie miała.
- Nurkuj!- szepnęła,
po czym zanurzyła się ciągnąc ciemnooką za sobą.
- Kim!!- krzyknęła
dziewczyna, jednak jej głos został stłumiony przez wodę, która niespodziewanie
wlała się do jej buzi- Fu, fu, fu, fu!!!!- wrzasnęła, momentalnie wynurzając
głowę nad tafle wody- Kim tu ryby sikają, a ja mam teraz pełno tej wody w buzi!
Przecież to jest jak wielka toaleta- mamrotała pocierając język rękami. Mimo,
że sytuacja na to nie przystawała blondynka wybuchła głośnym śmiechem.
Jak najlepsza przyjaciółka, która zawsze wspierała w trudnych
chwilach.
- Kim nie płacz-
poprosiła Ali, przytulając zapłakaną blondynkę do siebie. (...)
- To tak boli-
wychlipała, podnosząc zaszklony wzrok na niebiesko włosom- Faceci są do kitu -
dodała ścierając łzy z policzków. (...) Każdy chłopak, który kiedykolwiek
skradł jej serce, musiał je złamać, wykorzystując ją do swoich celów. A
najgorsze było to, że ona była ślepa. Wierzyła, że on się zmieni.. Pokocha ją.
- Wiem mała, wiem-
westchnęła. (...) Kim była dla niej jak najlepsza przyjaciółka, a za razem jak
młodsza siostra, której ciemnooka nigdy nie miała- Chodzi o Jack'a, prawda?-
spytała, poprawiając kosmyk włosów, który spadł jej na oczy
- Tak... Ja myślałam,
że wiesz jak mnie uratował, to jednak coś do mnie czuje...Że zależy mu na mnie,
a on....On mnie nienawidzi - pisnęła, a łzy ponownie zaczęły cisnąć się jej do
oczu.
- Kimi, nie płacz.
Faceci już tacy są. Bezduszne kreatury, które trzeba trzymać krótko-
powiedziała, odgarniając blond włosy z twarzy brązowookiej- Pewnego dnia
znajdziesz takiego, który okaże się inny... Który będzie centrum twojego
wszechświata- dodała, uśmiechając się delikatnie
Była po prostu częścią jej.
- Alice proszę- szepnęła ponownie. Musiała ją znaleźć, usłyszeć
kilka słów, przytulić. Potrzebowała jej takiej, jaką jest teraz i już na
zawsze. Potrzebowała, by tu przetrwać.
***
Stone powoli przemierzała las, co chwilę delikatnie się
uśmiechając. Nie żałowała. Nawet jeżeli by mogła nie cofnęła by niczego. Mimo
wszystko czuła się dobrze... Stała się osobą pełną nadziei, oraz tego
wyjątkowego uczucia, które rozgrzewało cię od środka. Była jak nowo narodzona.
- Alice!- głośny krzyk małej blondynki, spowodował, że
dziewczyna momentalnie odwróciła się na pięcie i zachichotała, widząc drobną posturę
Kimberly. Nie czekając na jej ruch, podbiegła i mocno przytuliła zapłakaną
przyjaciółkę. Ta mocno ją objęła, chcąc upewnić się, że nie jest to tylko
złudzenie, czy jej wyobraźnia.
- Nie płacz- szepnęła niebiesko włosa- Kim, nic mi nie jest-
zapewniła pośpiesznie, chcąc oszczędzić Crawford zmartwień.
- Nie waż się tak znikać!- zagroziła brązowooka, dla
wzmocnienia efektu machając wskazującym palcem.
- Obiecuje- zaśmiała się, kładąc prawą dłoń na sercu- A jak
tam udała się randka z Jack'iem? - spytała, chcąc odbiec od tematu jej osoby. Na dodatek
była strasznie ciekawa.
- Dobrze... Nawet wspaniale!- pisnęła podekscytowana,
jeszcze raz mocno przytulając Alice-
Jack zorganizował romantyczną kolacje, przystroił cały dach... Było po
prostu zupełnie inaczej niż zawsze.
- Inaczej? Co było innego?- blondynka zaróżowiła się, szybko
spuszczając głowę by ukryć nieproszone rumieńce- Kimberly Crawford czy ty i
Jack... ?- jej oczy, dwukrotnie się powiększyły, a na twarzy pojawił wieli
uśmiech.
- Tak...- przyznała, nagle czując się strasznie nieswojo-
Nie śmiej się ze mnie!
- Nie śmieje... Po prostu nie mogę uwierzyć. Myślałam, że
macie to już za sobą- powiedziała, odgarniając gałęzie drzewa, które stanęły
jej na drodze.
***
- Obiecałaś- westchnął Brewer, przytulając drobne ciało
ukochanej. Przelotnie musnął jej czoło i owinął ręce wokoło jej talii, czując
jak strach powoli go opuszcza.
- Przepraszam- szepnęła Crawford, wtulając głowę w jego
obojczyk. Wzięła głęboki oddech, wdychając zapach jaśminowego płynu pod
prysznic i ten wyjątkowy, niepowtarzalny zapach Jacka Brewer'a.
- Nie rób tego więcej- poprosił, spoglądając w jej oczy,
następnie delikatnie całując miękkie usta. Wepchnął język między jej wargi, namiętnie
smakując podniebienie Kimberly, zdobywając ją o początku. Przycisnął jej ciało
jeszcze bliżej siebie, a jego ręka powędrowała na jej plecy, wślizgując się pod
koszulkę. Pogładził jej nagą skórę, delikatnie muskając kręgosłup. Nieśpiesznie
przesunął dłoń niżej, aż dotknął brzegu spodni. Objął wypukłości jej pośladków,
z uczuciem je ściskając. Ta bez oporu poddała się jego coraz mocniejszym pocałunkom,
aż trafiła biodrem na twarde mięśnie jego uda.
- Kimberly Crawford- warknął mężczyzna, przerywając parze
romantyczny moment- Musimy porozmawiać-
dodał poważnie.
- Coś się stało?- spytała zdziwiona
- Podczas tego całego zamieszenia przejrzeliśmy wszystkie
nagrania. Rozmawialiśmy też z Nicki... Krótko mówiąc jesteś zatrzymana pod
zarzutem, skrzywdzenia jednej z naszych uczennic oraz podejrzewamy cię o
próbę zniszczenia naszego ośrodka, jak i zabicie nas wszystkich- powiedział chwytając ją za rękę.
- Co?! Nie! - warknęła, próbując się wyrwać jednak mężczyzna
szybko ją unieruchomił.
- Puszczaj ją!- wrzasnął szatyn, ruszając na niego. Nie
zdążył jednak zadać nawet jednego ciosu, kiedy grupa chłopaków zatrzymała go -
Kurwa! - zaklął, zaciskając ręce w pięści.
- Jack!- pisnęła brązowooka, wymachując rękami w powietrzu.
Starała się. Naprawdę się starała, jednak ciemnowłosy okazał się silniejszy.
Nie zważając na jej krzyki wyniósł ją do piwnicy i zamknął w zimnej celi, nawet
nie słuchając jej wyjaśnień.
***
- Jack wszystko będzie dobrze- szepnęła niebiesko włosa, klepiąc
go po plecach - Wydostaniemy ją. Wydostaniemy się z tond wszyscy- zapewniła, uśmiechając się delikatnie
Tak wygląda 19, a za razem przedostatni rozdział.
Chciałabym was prosić, żebyście napisali w komentarzu co lubicie jak się tutaj pojawia, a co nie.
Wiem już jak będzie wyglądać ostatni rozdział, jednak zależy mi na tym żeby był naprawdę dobry, dlatego wszelkie uwagi były by miło widziane, bym najwyżej mogła się na nich oprzeć, lub po prostu wiedzieć co dodać :)
Kocham was
Emi<3
Rozdzial jest swietny.
OdpowiedzUsuńDla mnie zawsze moga byc scenki romantyczne z KICKIEM <3
No ale skoro to jest ostatni rozdzial no to jak dla mnie przydaloby sie troche akcji. Nie wiem jakiejs walki albo cos xD
Pozdrawiam i kocham ;***
Tutaj ludzie umierają i mają to gdzieś, a jak jedna z tysiąca zniknęła to zaczęli jej szukać WSZĘDZIE? Trochę nierealne. I trochę odbiegasz od wątku opowiadania. Kim była nieśmiała, ale dążyła do bycia jedną z najlepszych i skrycie kochała Jacka, natomiast Jack był walecznym chłopakiem, który nosił maskę wrednego i obojętnego na ludzkie cierpienie. Reszta była z boku. I nagle Nicki okazuje się wredotą i wrabia Kim, a Ci idioci jej uwierzyli, WIEDZĄC o jej konflikcie z Kim.
OdpowiedzUsuńOprócz tego rozdział naprawdę świetnie napisany. Tylko czuję się lekko rozczarowana, gdyż ta tajemniczość, nieprzywidywalność i akcja zniknęły z opowiadania :( Zrobiło się inne, zupełnie. A Jack to ciepła klucha, a nie ten wredny chłopak :(
Kocham Cię, ale pierwsze rozdziały były lepsze.
Czekam na zakończenie. Ta ostatnia scena pomiędzy Jackiem a Alice bardzo mi się podobała. Zapowiedziała dobry rozdział - ucieczka.
Życzę weny! Still love you <3
Trzymaj się ciepło!
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na next..
<3 <3 Karcia 546 <3 <3
mi się tam wszystko podoba. Może Jack i się trochę zmienił na przestrzeni tych prawie dwudziestu rozdziałów, ale jest SŁODKI <3
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały :*
nie mogę doczekać się kolejnego.
Choć wiem, co w nim będzie (przynajmniej częściowo) i już mam ochotę cię za niego zabić xd
KC ♥
Lexi ♥
Boskie dodawaj szybko next<3
OdpowiedzUsuńTrochę zgubił mnie ten rozdział, bo tak jekbyś zmieniła fabułę na potrzeby drugiej serii, ale i tak za je iście wyszedł . Kocha, cię jisia jesteś wspaniała co powtarza ci zawsze ahhah. Nigdy nie rezygnując z pisania to twoja pasja,a jej się nie rzuca <3 Każdy rozdział przeżywał am na swój własny sposób i to było właśnie takie niezwykłe, że dzięki tobie mogłam się poczuć jkbym była w tamtym miejscu. Jesteś wielka szybko dwaj następną część :** obstawiam, że zaczyna się pięć minut Niki??? Kim + więzienie + chłopak Jack to nie wróży nic dobrego. Niech stamtąd uciekną. Błagam. <333 KOCHA, CIĘ JISIA NIE ZAPOMINAJ :***
OdpowiedzUsuńMasz genialne pomysły. O takiej Kim i Jacku jeszcze nie czytałam. Mam wrażenie, że połączyłaś Kim i Jacka z Igrzyskami Śmierci ^^ A to mi się baaaardzo podoba. Jesteś nieziemska. Czytając to nie mogłam przerwać ;p Ale jeśli możesz to popracuj troszkę nad błędami ortograficznymi. Bo poza tym nie mam żadnych uwag. Cudne :* ~ Ta inna niż wszyscy
OdpowiedzUsuń