Blondynka
powoli otworzyła zaspane oczy i z uśmiechem na ustach, spojrzała na
przystojnego szatyna, wtulonego w jej klatkę piersiową. Chłopak wydawał się być
szczęśliwy, a jego podniesione kąciki ustne, jeszcze bardziej utwierdziły to
przekonanie w Kimberly, która zaczęła przeczesywać palcami jego puszyste włosy.
Tak bardzo go kochała i mimo, że jeszcze wczoraj wydawało jej się, że taka
sytuacja jest wręcz niemożliwa, teraz nie wyobrażała sobie bez tego życia.
-
Dzień dobry- melodyjny głos, wyrwał ją z rozmyśleń, a hipnotyzująca czekolada
porwała w świat miłości. Brewer delikatnie podniósł głowę, by w spokoju móc
przyglądać się pięknym rysom ukochanej, która nawet bez makijażu, wyglądała
olśniewająco. Złożył delikatny pocałunek na jej szyi, z radością wsłuchując się
w rozkoszny jęk Crawford, która już sekundę później siedziała na nim okrakiem,
zatapiając swoje usta w jego. Oboje nie potrafili się sobą nasycić. Mimo tak
długiej znajomości, praktycznie nic o sobie nie wiedzieli. Każda chwila
spędzona z ukochaną osobą pozwalała im odkryć coś nowego, coś co jeszcze
bardziej ich do siebie zbliżało.
-
Dzień dobry- powtórzyła blondynka, gładząc policzek Jack'a i ponownie biorąc w
posiadanie jego usta. Delikatnie rozwarła wargi, pozwalając mu na więcej, co ten
uczynił wręcz momentalnie. Jego język badał jej delikatne podniebienie, a ręce
błądziły po jej plecach, co jakiś czas muskając palcami jej żebra. Oboje czuli
się nieziemsko, a namiętność, która nimi kierowała była wręcz nie do
poskromienia. Brązowooka wiedziała, że ich życie nie jest i na pewno nie będzie
proste, jednak wierzyła, że razem mogą przetrwać wszystko. Jednak mimo tego,
pragnęła spędzić w towarzystwie ukochanego tyle czasu ile to możliwe. Tylko w
jego ramionach czuła się bezpieczne, tylko z im czuła się szczęśliwa, tylko z
nim czuła się kochana. Zdała sobie sprawę, że mimo iż straciła wszystko,
przyjaciół, rodzinę, bezpieczne miasto, zyskała coś jeszcze cenniejszego-
Jack'a, jej wielką miłość- Musimy wstawać- szepnęła niechętnie, kiedy budzik
wybił godzinę 8:00.
-
Jeszcze chwilkę- zamruczał szatyn, muskając skórę za jej uchem i schodząc niżej, aż po zarysy jej żuchwy.
-
Jeszcze panu mało, panie Brewer?- spytała słodko Crawford , spoglądając w jego
oczy.
-
Jeżeli chodzi o panią zawsze jest mi za mało- powiedział po czym złożył
delikatny, niczym piórko pocałunek na jej ustach- Kocham Cię- dodał, uśmiechając
się radośnie i mocno przytulając ją do siebie. Wiedział, że ryzykuje wszystko
co udało mu się osiągnąć, ale dla niej było warto. Mimo, że łamie swoje własne
reguły, nie pożałuję tego... Nie dopóki będzie mieć ją, tą jedyną osobę na
której mu zależy.
-
Ja ciebie też- szepnęła, czując jak od środka wypełnia ją przyjemne uczucie,
powodując szeroki uśmiech i dobry humor, mimo wszystkiego co się wczoraj stało.
Już nie czuła pustki, nie czuła wstrętu w stosunku do siebie z
powodu Nate'a, czy innych. Zabiła ich bo musiała... Zyskała dzięki temu Jack'a
i dla niego zrobiła by to jeszcze raz.
-
Jesteś moja- podkreślił ostatnie słowo, które niosło ze sobą obietnicę i
szczere uczucie, którym ten darzył blondynkę.
-Twoja-
powtórzyła za nim, wiedząc, że jest to prawda- Jednak mimo tego, muszę iść się
wykąpać- zaśmiała się i zanim ten zdążył zareagować, zeskoczyła z łóżka i
pognała do łazienki, zamykając za sobą drzwi.
Gotowa
wróciła do pokoju, a ponieważ nie zastała tam szatyna, chwyciła swoją
torebkę ruszyła w stronę stołówki.
***
-
Nate myślisz, że Kim i Jack jeszcze długo będą pokłóceni?- spytała niebiesko
włosa, wtulając się w nagi tors chłopaka i zakrywając prześcieradłem samą
siebie. Mimo szczęścia jakie dawał jej związek z Crawfordem ta nie zapomniała o
swojej przyjaciółce. Była ona kimś dla niej bardzo ważnym, wręcz
najważniejszym... Nie przepadała też za słuchaniem o Brewerze złych rzeczy.
Zwłaszcza, że były one zwykłą kupą kłamstw, które ta wymyślała pod wpływem
złości. Szatyn może i nie był idealny, ale nie był też zły.
-
Wiesz jaka jest Kim. Jak ktoś ją zrani to długo nie da o sobie zapomnieć-
westchnął, odgarniając kosmyk jej włosów za ucho- Nie przejmuj się tym- szepnął
całując jej czoło, policzek, ucho, szyję... Powoli schodził coraz niżej,
błądząc rękami po ciele ukochanej.
-
Zapomnij o tym kochasiu- zaśmiała się ciemnooka, szybko wstając na nogi i
zarzucając na siebie szlafrok- Dzisiejsza noc ci nie wystarcza?- zapytała,
rozbawiona podnosząc brew. Jej oczy świeciły od iskierek, a zęby uwięziły
dolną wargę by nie wybuchła głośnym śmiechem.
-
Wiesz, że nie- rzucił, niczym pantera skacząc w jej stronę. Przygwoździł ją do
ściany, rozkładając ręce bo obu stronach jej ramion jednocześnie
uniemożliwiając jej ucieczkę- Co teraz?- zamruczał, pocierając swoim nosem o
jej.
-
Myślę, że jestem głodna- zachichotała, delikatnie go całując. Wystarczyła
chwila nieuwagi, a znajdowała się w łazience, gdzie wzięła szybki prysznic i
zaczęła się ubierać.
***
Blondynka
spokojnie przemierzała korytarz, kiedy ciepłe dłonie owinęły jej talię. Jej
ciało zadrżało, a uczucie, które przeszło ją od góry do dołu, kiedy delikatne
usta powoli zaczęły muskać jej szyję, było wręcz nie do opisania.
-
Ślicznie wyglądasz- szepnął Jack, odwracając brązowooką przodem do siebie i
spoglądając w jej rozpromienione oczy. Widział w nich miłość i szczęście, a
myśl, że to jego zasługa jeszcze bardziej go uszczęśliwiła.
-
Dziękuje- wymamrotała, opierając swoje czoło o jego- Myślisz, że będzie dobrze?
Że nam się uda?- spytała, pierwszy raz wypowiadając swoje wątpliwości na głos. Nie
chciała... Były one już wystarczająco straszne w jej głowie i nie wyobrażała
sobie, że go może zabraknąć. Nie od wczoraj.
-
Jestem tego pewien- uśmiechnął się, całując jej prawy kącik ust- Nie pozwolę,
żeby coś się z nami stało- zapewnił i splótł ich palce- A teraz chodź... Musisz
coś zjeść, a ja mam ochotę pochwalić się moją śliczną dziewczyną- rzucił,
ciągnąc ją na stołówkę.
Kiedy
przekroczyli próg wszystkie czy zwróciły się ku nim. Każdy dokładnie zmierzył
parę wzrokiem. Najwięcej jednak uwagi zwrócili ich złączonym dłoniom. Co prawda w
ośrodku rozniosły się plotki o wczorajszych wydarzeniach, ale nikt nie pomyślał
by, że to może być prawda. Brewer nie należał do osób... romantycznych czy
otwartych na innych. Był cichy, skryty, ale bardzo utalentowany i szorstki. Był
zagadką, której nikt nie potrafił odkryć.
-
Kim! Jak się cieszę, że cię widzę!- pisnęła Nicki, rzucając się dziewczynie na
szyję. Zamknęła jej ciało w mocnym uścisku, przez co siniaki i rany dały o
sobie znać.
-
Cholera! Nicki uważaj! Ją wszystko boli!- warknął szatyn, odpychając zszokowaną
brunetkę od Crawford i przytulając ja do siebie- Nic ci nie jest?- spytał,
delikatnie gładząc jej plecy, przez co cichy pomruk zadowolenia wydobył się z jej gardła-
Chyba nie- zaśmiał się chłopak składając mokrego całusa na jej ustach.
Blondynka długo wpatrywała się w Brewer'a nie mogąc nad nim nadążyć. Jak to
możliwe, żeby w sekundzie zmieniać się o 180 stopni?- No co?
-
Kocham cię- szepnęła, ujmując jego dłoń po czym spokojnie ruszyła w stronę
stolika, gdzie siedziała już Alison z jej bratem, bacznie ich obserwując.
-
Coś przegapiłam?- pisnęła niebiesko włosa, uśmiechając się zadziornie do
Kimberly i mocno ją przytulając- Przy okazji musisz pogadać z Christianem... Te
kamerki mają naprawdę dobrą jakość- zachichotała, jednak widząc pytające
spojrzenia reszty, przewróciła oczami- Wczoraj, wieczór, polana, zachód słońca,
ty, Jack- wymieniała, starając się ukryć zbędne szczegóły. Mimo, że Nate bardzo
lubił nowego chłopaka swojej siostrzyczki, ona ciągle była dla niego małą
niewinną dziewczynką i szatyn źle by skończył, kiedy ten zobaczył by
interesujące nagranie.
-
Muszę lecieć!- powiedziała szybko brązowooka biegnąc w stronę pokoju
przyjaciela.
***
-
Trzeba przyznać, że wczorajszy trening był bardzo interesujący- zawiadomił
jeden z opiekunów, mierząc wzrokiem zgromadzonych. Jak zawsze po walkach
odbywało się podsumowanie umiejętności większości zabójców z podkreśleniem tych
najbardziej utalentowanych- Wykazaliście się świetnymi umiejętnościami, a cóż
ci którzy ich nie posiadali zginęli... - stoicki spokój który wypełniał go
mówiąc te słowa, mocno uderzył w blondynkę, która była cała podenerwowana. Nie
chciała wspominać wszystkiego od nowa, a co najważniejsze nie chciała tego
oglądać- Może zacznijmy od Nicki Bley....-zaproponował, a mężczyzna
odpowiadający za nią wyszedł do przodu
-
Nicki... Jak zawsze poradziłaś sobie doskonale. Twoje ciosy są coraz
pewniejsze, a orientacja w terenie jest doskonała. Jestem z ciebie naprawdę
dumny i każdy tutaj może się od ciebie uczyć- uśmiechnął się, a dziewczyna
grzecznie kiwnęła głową, kiedy po cali rozniósł się odgłos oklasków- Nie będę
się odwoływać to twoich prywatnych spraw, które stały się na arenie i cieszę
się, że postanowiłaś rozstrzygnąć je właśnie tam... Mimo wszystko myślę, że
powinnaś jeszcze popracować nad spostrzegawczością oraz szybkim reagowanie w
sytuacjach, które wydają się bez rozwiązania- zawiadomił, po czym wrócił na
swoje miejsce rozsiadając się wygodnie w dużym fotelu, obitym czarną skórą.
Każdy
z opiekunów po kolei stawał przed mikrofonem i wypowiadał się na temat swojego
wychowanka. Starali się to
oczywiście robić jak najlepiej, dlatego wiele faktów zostało podkoloryzowanych,
a te mniej bohaterskie pominięte. W końcu właśnie o to tu chodziło, a
przynajmniej tak niektórym się wydawało.
Blondynka
dokładnie słuchała każdego słowa, starając się je przyswoić i zapamiętać.
Chciała wiedzieć
z
kim ma do czynienia i kogo może uważać za wroga, a kogo za sprzymierzeńca. Nie
było tu o takich łatwo jednak wiedziała, że na pewno kilku by nie
zaszkodziło... Zważywszy na to, że wrogów ma już sporo. Informacje o
wczorajszej walce dość szybko się rozniosły i wielu uczestników mierzyło ją
krzywym spojrzeniem. Ta jednak doskonale ich rozumiała. Wiedziała, że wczoraj
zabiła ich przyjaciół i nawet takie osoby jak oni, którzy powinni być do tego
przyzwyczajone, cierpiały.
-
Pan Nate Crawford i Jack Brewer....- powiedział ciemnowłosy mężczyzna, którego
brązowooka pamiętała z pierwszego dnia tutaj. To on był z grupa chłopaków w
lesie- Nie wiem co mogę o was powiedzieć... Jak zawsze spisaliście się
znakomicie. Wasza umiejętności przewyższają wszystkich i jesteście naprawdę
godnymi przeciwnikami- rzucił zadowolony- Cieszę się, że jesteście w mojej
drużynie... Mogę być tylko dumny- zaśmiał się, a sala ponownie tego dnia
zabrzmiała od gwizdów i oklasków radości oraz wrogości. Co jak co, ale ich
przeciwnicy nie byli zadowoleni, nie wspominając już o opiekunach. Brewer i
Crawford byli dla nich jak gwiazdy i tylko czekali jak będą mogli je wykupić.
-
Widzisz... Nie tylko ja uważam, że jesteś niesamowity- szepnęła blondynka,
całując policzek ukochanego, ponownie wtulając się w jego ramię.
-
Chyba zostałaś już tylko ty- westchnął, oddając uścisk i zmysłowo gładząc jej
plecy. Poczuł jak jej ciało reaguje na jego dotyk, a jej oczy powoli się
zamykają, kiedy na twarzy pojawia się szeroki uśmiech- Oh maleńka!- ta tylko
westchnęła z rozkoszy, a otaczający ja świat powoli zaczął znikać. Był tylko
on....
-
No i została nam Kimberly Crawford- zawiadomił główny prowadzący, spoglądając
na dziewczynę, która musiała zamrugać kilka razy, by zrozumieć co się dzieje.
Niechętnie wstała na nogi i mimo, że jej kolana delikatnie się trzęsły, nie
dała tego po sobie poznać.
-
Co miłego ma mi pan do powiedzenia?- spytał, a ton jej głosu był zadziwiająco
miły. Mężczyzna wydawał się być zauroczony jej wyglądem, czy może zachowaniem i
nie zwracając uwago na innych powoli zaczął się jej przyglądać. Crawford jednak
nie wytrzymała długo, gdyż natrętny obserwator zaczął ją poważnie denerwować-
Może pan przestać?! Nie jestem jakimś eksponatem, który się podziwia!-
warknęła, krzyżując ręce na piersiach i zaciskając usta w prostą linie.
-
Eliot wydaje mi się, że denerwujesz moją podopieczną- rzucił Christian,
odpychając mężczyznę i wyrywając mu mikrofon- Sorki mała... On już tak ma jak
widzi piękne kobiety- zaśmiał się, mrugając do przyjaciele, który wydawał się
być zarówno rozbawiony jak i zawstydzony- A tak serio to całkiem spoko gość,
więc nie przejmuj się... Więc Kim- zaczął
-
Tak Christian? O czym miał byś ochotę porozmawiać?- rzuciła rozluźniając się i
uśmiechając przyjacielsko do bruneta.
-
Może dla odmiany o tobie... Chyba, że masz ochotę przejść na trochę inny temat-
zasugerował, zabawnie poruszając brwiami, przez co w sali rozległ się odgłos
cichego chichotu.
-
Chyba spasuje- powiedziała stanowczo, jednak ten nie wydawał się być choćby
troszkę przestraszony jej ostrym tonem. Wiedział, że żartuje i, że nigdy by go
nie skrzywdziła.
-
No to wracając do twoich poczynań na arenie, mogę szczerze powiedzieć, że
jestem dumny- zaczął, przewracając kartki, najwidoczniej czegoś szukając-
Jeszcze nigdy nie wiedziałem, żeby ktoś zrobił tak szybkie postępy.... Stałaś
się kimś nowym, wręcz można powiedzieć, że bardzo dobrze ci idzie. Opanowałaś
strzelanie z łuku, wiele trudnych przewrotów, orientacje w terenie, a nawet
podstawowe ciosy nożem- rzucił, uśmiechając się z zadowolenia- Jednak
najbardziej zaskakuje mnie twój wzrok. Widzisz rzeczy których ja nie zauważył
bym z lupą.. Nie wiem jak to robisz, ale nie zmieniaj tego- zakończył swoje
przemówienie i zszedł z podestu, kierując się w stronę blondynki by mocno ją
uściskać- Jestem z ciebie dumny- szepnął do jej ucho, kiedy ta oddała uściska.
-
Dziękuje Christian... Za wszystko- wyznała szczerze
***
-
Kim czy ty i Christian?- spytał w pewnym momencie Jack, delikatnie całując
czoło brązowookiej. Dziewczyna podniosła głowę z jego klatki piersiowej i
spojrzała w czekoladowe oczy, w których zobaczyła strach... Pierwszy raz szatyn
wydawał się być zagubiony, niepewny swoich czynów i osądów.
-
Nie!- zaprzeczyła szybko- Jesteśmy tylko przyjaciółmi!- zawiadomiła,
podkreślając ważne fakty i ujmując twarz Brewer'a w swoje dłonie- Zresztą czy
to ważne? Jack kocham ciebie... Nikogo innego, tylko ciebie- szepnęła,
usadowiwszy się na jego kolanach by bez jakichkolwiek przeszkód móc go
pocałować. W momencie kiedy jej usta dotknęły jego, panująca między nimi
sytuacje uległa diametralnej zmianie. Przez ich ciała zaczęła przemawiać
namiętność, która zaczęła pulsować w ich żyłach, przez co obojga wydawało się,
że płoną. Chłopak przejechał zdecydowanie językiem po jej delikatnych, pełnych
usteczkach, a kiedy ta rozszerzyła jej by nabrać powietrza, dopuścił się penetracji dobrze znanemu mu terenu.
Jednak już po chwili pozwolił jej przejąć kontrolę, oddając się całemu jej
sercu.
Dziewczyna
nie czekała długo. W sekundzie przygwoździła ukochanego do materaca, łapczywie
zatapiając swoje usta w jego. Przywarła
do jego ciała, bawiąc się jego włosami i delikatnie pieszcząc jego język swoim.
-
Kocham cię- szepnęła, odrywając się od niego i spoglądając na jego
rozpromienioną twarz. Brewer momentalnie wykorzystał sytuację, ujmuj ręce
blondynki i umieszczając ją pod sobą. Zaczął muskać jej szyję, powoli schodząc
niżej, aż w końcu dotarł do dekoltu. Z delikatnością i czułością wycałował
wzgórki jej piersi, zostawiając w niektórych miejscach różowe malinki. Kochał ją i chciała, żeby była
szczęśliwa, a wiedział, że to właśnie on jest jej szczęściem.... Nie rozumiał
jak ta może darzyć go tak silnym uczuciem, ale nie mógł bez niej żyć. Nigdy !
Miłość. Miłość. Miłość.
Nie wiem dlaczego, ale ostatnio nie potrafię napisać rozdziału, który nie kręcił by się wokół tego uczucia... :)
I szczerze to jest to strasznie dziwne !
Ale kocham to :D
Co do Nicki to nie musicie się przejmować..
Będzie mieć jeszcze swoje 5 minut na zemstę :)
Kocham was
Emi <3
Rozdział BOSKI
OdpowiedzUsuńKick jest taki słodki <3
Uhh nienawidzę Nicki
moim zdaniem Kimi mogła by ją
zabić ale i tak kocham ten blog
kocham<3 i czekam na nn
ps: kiedy dodasz rozdziały na innych blogach ??
Postaram się jak najszybciej, ale obecnie jestem na nartach i nie mam za dużo czasu by pisać ;(
Usuń5 minut? To o 5 minut za dużo maja wiesz że w sekundę można kogoś zabić ;) BOSKIE BOSKIE BOSKIE,!!! :***
OdpowiedzUsuńKocham Cie i nie Mago doczekać się next.
Kick jest takie sweetaśny <3
;) Zajebisty blog po prostu kocham i pozdrawiam <;
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że wena cię nie opuści przez jeszcze dłuuuuuugi czas ;)
Jeszcze raz super i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) Pewnie będzie równie dobry XD
Wkurza mnie Nicki >:( jest OKROPNA
PS. Zapraszam do mnie http://never-look-back-leolivia-my-story.blogspot.co.uk/
Rozdział super :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo romantyczny. Aż trudno mi czytać o takim słodkim Jacku, a nie o tym, co próbuje wyrzec się miłości! Co za zmiana :)
A Nicki i zemsta? Haha, kiedy Jack czuwa (tzn. cały wolny czas spędza z Kim)? Zabawne, naprawdę :*
Czekam na nn^^
Świetny!
OdpowiedzUsuńNiestety ten romantyzm tak mnie zasłodził, że gorzkiej czekolady potrzebowałam xD
Ale świetny :)
No to ja czekam na zemstę Nicki! (Tu się sama sobie dziwię, ale lubię kiedy ci źli się mszczą. Przecież główni bohaterowie i tak będą kiedyś razem!)
I czekam na nn ^^
Boski ! Fajnie mnie zaskoczyłaś jeśli chodzi o tą niepewność Jack'a i słowa opiekuna Kim. Podba mi się jej zadziorny harakter. Tutaj CIĘ zaskoczę, bo ja uwielbiam romantyzm. Jest to ciś niezykłegu, bo ciężko sie o tym pisze, a tb wychodzi to rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńJuż nmg doczekac się nst <3
Niesamowity rozdział ! Niektórzy ciekawie zakończyli trening :). Co to znaczy że Nicki będzie miała swoje 5 min :( ?! Mam nadzieję że nic wielkiego nie zrobi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :)
Rozdział przecudowny.
OdpowiedzUsuńTak dużo jest KICK'a i w ogóle jest tak SWEET.
Kocham czytać Twoje opowiadania. Nawet nie wiesz ile daje mi to frajdy.
Kiedy będzie next???
Wpadnij na moje konto na polyvore. (please)
http://niezwykla.polyvore.com/?filter=sets