wtorek, 25 marca 2014

Chapter 14 { Love is love }

Blondynka powoli otworzyła zaspane oczy i z uśmiechem na ustach, spojrzała na przystojnego szatyna, wtulonego w jej klatkę piersiową. Chłopak wydawał się być szczęśliwy, a jego podniesione kąciki ustne, jeszcze bardziej utwierdziły to przekonanie w Kimberly, która zaczęła przeczesywać palcami jego puszyste włosy. Tak bardzo go kochała i mimo, że jeszcze wczoraj wydawało jej się, że taka sytuacja jest wręcz niemożliwa, teraz nie wyobrażała sobie bez tego życia.  
- Dzień dobry- melodyjny głos, wyrwał ją z rozmyśleń, a hipnotyzująca czekolada porwała w świat miłości. Brewer delikatnie podniósł głowę, by w spokoju móc przyglądać się pięknym rysom ukochanej, która nawet bez makijażu, wyglądała olśniewająco. Złożył delikatny pocałunek na jej szyi, z radością wsłuchując się w rozkoszny jęk Crawford, która już sekundę później siedziała na nim okrakiem, zatapiając swoje usta w jego. Oboje nie potrafili się sobą nasycić. Mimo tak długiej znajomości, praktycznie nic o sobie nie wiedzieli. Każda chwila spędzona z ukochaną osobą pozwalała im odkryć coś nowego, coś co jeszcze bardziej ich do siebie zbliżało.
- Dzień dobry- powtórzyła blondynka, gładząc policzek Jack'a i ponownie biorąc w posiadanie jego usta. Delikatnie rozwarła wargi, pozwalając mu na więcej, co ten uczynił wręcz momentalnie. Jego język badał jej delikatne podniebienie, a ręce błądziły po jej plecach, co jakiś czas muskając palcami jej żebra. Oboje czuli się nieziemsko, a namiętność, która nimi kierowała była wręcz nie do poskromienia. Brązowooka wiedziała, że ich życie nie jest i na pewno nie będzie proste, jednak wierzyła, że razem mogą przetrwać wszystko. Jednak mimo tego, pragnęła spędzić w towarzystwie ukochanego tyle czasu ile to możliwe. Tylko w jego ramionach czuła się bezpieczne, tylko z im czuła się szczęśliwa, tylko z nim czuła się kochana. Zdała sobie sprawę, że mimo iż straciła wszystko, przyjaciół, rodzinę, bezpieczne miasto, zyskała coś jeszcze cenniejszego- Jack'a, jej wielką miłość- Musimy wstawać- szepnęła niechętnie, kiedy budzik wybił godzinę 8:00.
- Jeszcze chwilkę- zamruczał szatyn, muskając skórę za jej uchem i schodząc niżej, aż po zarysy jej żuchwy.
- Jeszcze panu mało, panie Brewer?- spytała słodko Crawford , spoglądając w jego oczy.


 - Jeżeli chodzi o panią zawsze jest mi za mało- powiedział po czym złożył delikatny, niczym piórko pocałunek na jej ustach- Kocham Cię- dodał, uśmiechając się radośnie i mocno przytulając ją do siebie. Wiedział, że ryzykuje wszystko co udało mu się osiągnąć, ale dla niej było warto. Mimo, że łamie swoje własne reguły, nie pożałuję tego... Nie dopóki będzie mieć ją, tą jedyną osobę na której mu zależy.
- Ja ciebie też- szepnęła, czując jak od środka wypełnia ją przyjemne uczucie, powodując szeroki uśmiech i dobry humor, mimo wszystkiego co się wczoraj stało. Już nie czuła pustki, nie czuła wstrętu w stosunku do siebie z powodu Nate'a, czy innych. Zabiła ich bo musiała... Zyskała dzięki temu Jack'a i dla niego zrobiła by to jeszcze raz.
- Jesteś moja- podkreślił ostatnie słowo, które niosło ze sobą obietnicę i szczere uczucie, którym ten darzył blondynkę.
-Twoja- powtórzyła za nim, wiedząc, że jest to prawda- Jednak mimo tego, muszę iść się wykąpać- zaśmiała się i zanim ten zdążył zareagować, zeskoczyła z łóżka i pognała do łazienki, zamykając za sobą drzwi.  
Gotowa wróciła do pokoju, a ponieważ nie zastała tam szatyna,  chwyciła swoją torebkę ruszyła w stronę stołówki.


***

- Nate myślisz, że Kim i Jack jeszcze długo będą pokłóceni?- spytała niebiesko włosa, wtulając się w nagi tors chłopaka i zakrywając prześcieradłem samą siebie. Mimo szczęścia jakie dawał jej związek z Crawfordem ta nie zapomniała o swojej przyjaciółce. Była ona kimś dla niej bardzo ważnym, wręcz najważniejszym... Nie przepadała też za słuchaniem o Brewerze złych rzeczy. Zwłaszcza, że były one zwykłą kupą kłamstw, które ta wymyślała pod wpływem złości. Szatyn może i nie był idealny, ale nie był też zły. 
- Wiesz jaka jest Kim. Jak ktoś ją zrani to długo nie da o sobie zapomnieć- westchnął, odgarniając kosmyk jej włosów za ucho- Nie przejmuj się tym- szepnął całując jej czoło, policzek, ucho, szyję... Powoli schodził coraz niżej, błądząc rękami po ciele ukochanej. 
- Zapomnij o tym kochasiu- zaśmiała się ciemnooka, szybko wstając na nogi i zarzucając na siebie szlafrok- Dzisiejsza noc ci nie wystarcza?- zapytała, rozbawiona podnosząc brew.  Jej oczy świeciły od iskierek, a zęby uwięziły dolną wargę by nie wybuchła głośnym śmiechem.
- Wiesz, że nie- rzucił, niczym pantera skacząc w jej stronę. Przygwoździł ją do ściany, rozkładając ręce bo obu stronach jej ramion jednocześnie uniemożliwiając jej ucieczkę- Co teraz?- zamruczał, pocierając swoim nosem o jej. 
- Myślę, że jestem głodna- zachichotała, delikatnie go całując. Wystarczyła chwila nieuwagi, a znajdowała się w łazience, gdzie wzięła szybki prysznic i zaczęła się ubierać. 

 ***

Blondynka spokojnie przemierzała korytarz, kiedy ciepłe dłonie owinęły jej talię. Jej ciało zadrżało, a uczucie, które przeszło ją od góry do dołu, kiedy delikatne usta powoli zaczęły muskać jej szyję, było wręcz nie do opisania. 
- Ślicznie wyglądasz- szepnął Jack, odwracając brązowooką przodem do siebie i spoglądając w jej rozpromienione oczy. Widział w nich miłość i szczęście, a myśl, że to jego zasługa jeszcze bardziej go uszczęśliwiła. 
- Dziękuje- wymamrotała, opierając swoje czoło o jego- Myślisz, że będzie dobrze? Że nam się uda?- spytała, pierwszy raz wypowiadając swoje wątpliwości na głos. Nie chciała... Były one już wystarczająco straszne w jej głowie i nie wyobrażała sobie, że go może zabraknąć. Nie od wczoraj. 
- Jestem tego pewien- uśmiechnął się, całując jej prawy kącik ust- Nie pozwolę, żeby coś się z nami stało- zapewnił i splótł ich palce- A teraz chodź... Musisz coś zjeść, a ja mam ochotę pochwalić się moją śliczną dziewczyną- rzucił, ciągnąc ją na stołówkę. 
Kiedy przekroczyli próg wszystkie czy zwróciły się ku nim. Każdy dokładnie zmierzył parę wzrokiem. Najwięcej jednak uwagi zwrócili ich złączonym dłoniom. Co prawda w ośrodku rozniosły się plotki o wczorajszych wydarzeniach, ale nikt nie pomyślał by, że to może być prawda. Brewer nie należał do osób... romantycznych czy otwartych na innych. Był cichy, skryty, ale bardzo utalentowany i szorstki. Był zagadką, której nikt nie potrafił odkryć. 
- Kim! Jak się cieszę, że cię widzę!- pisnęła Nicki, rzucając się dziewczynie na szyję. Zamknęła jej ciało w mocnym uścisku, przez co siniaki i rany dały o sobie znać. 
- Cholera! Nicki uważaj! Ją wszystko boli!- warknął szatyn, odpychając zszokowaną brunetkę od Crawford i przytulając ja do siebie- Nic ci nie jest?- spytał, delikatnie gładząc jej plecy, przez co cichy pomruk zadowolenia wydobył się z jej gardła- Chyba nie- zaśmiał się chłopak składając mokrego całusa na jej ustach. Blondynka długo wpatrywała się w Brewer'a nie mogąc nad nim nadążyć. Jak to możliwe, żeby w sekundzie zmieniać się o 180 stopni?- No co?
- Kocham cię- szepnęła, ujmując jego dłoń po czym spokojnie ruszyła w stronę stolika, gdzie siedziała już Alison z jej bratem, bacznie ich obserwując.
- Coś przegapiłam?- pisnęła niebiesko włosa, uśmiechając się zadziornie do Kimberly i mocno ją przytulając- Przy okazji musisz pogadać z Christianem... Te kamerki mają naprawdę dobrą jakość- zachichotała, jednak widząc pytające spojrzenia reszty, przewróciła oczami- Wczoraj, wieczór, polana, zachód słońca, ty, Jack- wymieniała, starając się ukryć zbędne szczegóły. Mimo, że Nate bardzo lubił nowego chłopaka swojej siostrzyczki, ona ciągle była dla niego małą niewinną dziewczynką i szatyn źle by skończył, kiedy ten zobaczył by interesujące nagranie. 
- Muszę lecieć!- powiedziała szybko brązowooka biegnąc w stronę pokoju przyjaciela. 

***

- Trzeba przyznać, że wczorajszy trening był bardzo interesujący- zawiadomił jeden z opiekunów, mierząc wzrokiem zgromadzonych. Jak zawsze po walkach odbywało się podsumowanie umiejętności większości zabójców z podkreśleniem tych najbardziej utalentowanych- Wykazaliście się świetnymi umiejętnościami, a cóż ci którzy ich nie posiadali zginęli... - stoicki spokój który wypełniał go mówiąc te słowa, mocno uderzył w blondynkę, która była cała podenerwowana. Nie chciała wspominać wszystkiego od nowa, a co najważniejsze nie chciała tego oglądać- Może zacznijmy od Nicki Bley....-zaproponował, a mężczyzna odpowiadający za nią wyszedł do przodu
 - Nicki... Jak zawsze poradziłaś sobie doskonale. Twoje ciosy są coraz pewniejsze, a orientacja w terenie jest doskonała. Jestem z ciebie naprawdę dumny i każdy tutaj może się od ciebie uczyć- uśmiechnął się, a dziewczyna grzecznie kiwnęła głową, kiedy po cali rozniósł się odgłos oklasków- Nie będę się odwoływać to twoich prywatnych spraw, które stały się na arenie i cieszę się, że postanowiłaś rozstrzygnąć je właśnie tam... Mimo wszystko myślę, że powinnaś jeszcze popracować nad spostrzegawczością oraz szybkim reagowanie w sytuacjach, które wydają się bez rozwiązania- zawiadomił, po czym wrócił na swoje miejsce rozsiadając się wygodnie w dużym fotelu, obitym czarną skórą.

Każdy z opiekunów po kolei stawał przed mikrofonem i wypowiadał się na temat swojego wychowanka.  Starali się to oczywiście robić jak najlepiej, dlatego wiele faktów zostało podkoloryzowanych, a te mniej bohaterskie pominięte. W końcu właśnie o to tu chodziło, a przynajmniej tak niektórym się wydawało.

Blondynka dokładnie słuchała każdego słowa, starając się je przyswoić i zapamiętać. Chciała wiedzieć
z kim ma do czynienia i kogo może uważać za wroga, a kogo za sprzymierzeńca. Nie było tu o takich łatwo jednak wiedziała, że na pewno kilku by nie zaszkodziło... Zważywszy na to, że wrogów ma już sporo. Informacje o wczorajszej walce dość szybko się rozniosły i wielu uczestników mierzyło ją krzywym spojrzeniem. Ta jednak doskonale ich rozumiała. Wiedziała, że wczoraj zabiła ich przyjaciół i nawet takie osoby jak oni, którzy powinni być do tego przyzwyczajone, cierpiały.
- Pan Nate Crawford i Jack Brewer....- powiedział ciemnowłosy mężczyzna, którego brązowooka pamiętała z pierwszego dnia tutaj. To on był z grupa chłopaków w lesie- Nie wiem co mogę o was powiedzieć... Jak zawsze spisaliście się znakomicie. Wasza umiejętności przewyższają wszystkich i jesteście naprawdę godnymi przeciwnikami- rzucił zadowolony-  Cieszę się, że jesteście w mojej drużynie... Mogę być tylko dumny- zaśmiał się, a sala ponownie tego dnia zabrzmiała od gwizdów i oklasków radości oraz wrogości. Co jak co, ale ich przeciwnicy nie byli zadowoleni, nie wspominając już o opiekunach. Brewer i Crawford byli dla nich jak gwiazdy i tylko czekali jak będą mogli je wykupić.
- Widzisz... Nie tylko ja uważam, że jesteś niesamowity- szepnęła blondynka, całując policzek ukochanego, ponownie wtulając się w jego ramię.
- Chyba zostałaś już tylko ty- westchnął, oddając uścisk i zmysłowo gładząc jej plecy. Poczuł jak jej ciało reaguje na jego dotyk, a jej oczy powoli się zamykają, kiedy na twarzy pojawia się szeroki uśmiech- Oh maleńka!- ta tylko westchnęła z rozkoszy, a otaczający ja świat powoli zaczął znikać. Był tylko on....
- No i została nam Kimberly Crawford- zawiadomił główny prowadzący, spoglądając na dziewczynę, która musiała zamrugać kilka razy, by zrozumieć co się dzieje. Niechętnie wstała na nogi i mimo, że jej kolana delikatnie się trzęsły, nie dała tego po sobie poznać.
- Co miłego ma mi pan do powiedzenia?- spytał, a ton jej głosu był zadziwiająco miły. Mężczyzna wydawał się być zauroczony jej wyglądem, czy może zachowaniem i nie zwracając uwago na innych powoli zaczął się jej przyglądać. Crawford jednak nie wytrzymała długo, gdyż natrętny obserwator zaczął ją poważnie denerwować- Może pan przestać?! Nie jestem jakimś eksponatem, który się podziwia!- warknęła, krzyżując ręce na piersiach i zaciskając usta w prostą linie.
- Eliot wydaje mi się, że denerwujesz moją podopieczną- rzucił Christian, odpychając mężczyznę i wyrywając mu mikrofon- Sorki mała... On już tak ma jak widzi piękne kobiety- zaśmiał się, mrugając do przyjaciele, który wydawał się być zarówno rozbawiony jak i zawstydzony- A tak serio to całkiem spoko gość, więc nie przejmuj się... Więc Kim- zaczął
- Tak Christian? O czym miał byś ochotę porozmawiać?- rzuciła rozluźniając się i uśmiechając przyjacielsko do bruneta.
- Może dla odmiany o tobie... Chyba, że masz ochotę przejść na trochę inny temat- zasugerował, zabawnie poruszając brwiami, przez co w sali rozległ się odgłos cichego chichotu.
- Chyba spasuje- powiedziała stanowczo, jednak ten nie wydawał się być choćby troszkę przestraszony jej ostrym tonem. Wiedział, że żartuje i, że nigdy by go nie skrzywdziła.
- No to wracając do twoich poczynań na arenie, mogę szczerze powiedzieć, że jestem dumny- zaczął, przewracając kartki, najwidoczniej czegoś szukając- Jeszcze nigdy nie wiedziałem, żeby ktoś zrobił tak szybkie postępy.... Stałaś się kimś nowym, wręcz można powiedzieć, że bardzo dobrze ci idzie. Opanowałaś strzelanie z łuku, wiele trudnych przewrotów, orientacje w terenie, a nawet podstawowe ciosy nożem- rzucił, uśmiechając się z zadowolenia- Jednak najbardziej zaskakuje mnie twój wzrok. Widzisz rzeczy których ja nie zauważył bym z lupą.. Nie wiem jak to robisz, ale nie zmieniaj tego- zakończył swoje przemówienie i zszedł z podestu, kierując się w stronę blondynki by mocno ją uściskać- Jestem z ciebie dumny- szepnął do jej ucho, kiedy ta oddała uściska.
- Dziękuje Christian... Za wszystko- wyznała szczerze

***

- Kim czy ty i Christian?- spytał w pewnym momencie Jack, delikatnie całując czoło brązowookiej. Dziewczyna podniosła głowę z jego klatki piersiowej i spojrzała w czekoladowe oczy, w których zobaczyła strach... Pierwszy raz szatyn wydawał się być zagubiony, niepewny swoich czynów i osądów.
- Nie!- zaprzeczyła szybko- Jesteśmy tylko przyjaciółmi!- zawiadomiła, podkreślając ważne fakty i ujmując twarz Brewer'a w swoje dłonie- Zresztą czy to ważne? Jack kocham ciebie... Nikogo innego, tylko ciebie- szepnęła, usadowiwszy się na jego kolanach by bez jakichkolwiek przeszkód móc go pocałować. W momencie kiedy jej usta dotknęły jego, panująca między nimi sytuacje uległa diametralnej zmianie. Przez ich ciała zaczęła przemawiać namiętność, która zaczęła pulsować w ich żyłach, przez co obojga wydawało się, że płoną. Chłopak przejechał zdecydowanie językiem po jej delikatnych, pełnych usteczkach, a kiedy ta rozszerzyła jej by nabrać powietrza, dopuścił się  penetracji dobrze znanemu mu terenu. Jednak już po chwili pozwolił jej przejąć kontrolę, oddając się całemu jej sercu.
Dziewczyna nie czekała długo. W sekundzie przygwoździła ukochanego do materaca, łapczywie zatapiając swoje usta w jego.  Przywarła do jego ciała, bawiąc się jego włosami i delikatnie pieszcząc jego język swoim.


- Kocham cię- szepnęła, odrywając się od niego i spoglądając na jego rozpromienioną twarz. Brewer momentalnie wykorzystał sytuację, ujmuj ręce blondynki i umieszczając ją pod sobą. Zaczął muskać jej szyję, powoli schodząc niżej, aż w końcu dotarł do dekoltu. Z delikatnością i czułością wycałował wzgórki jej piersi, zostawiając w niektórych miejscach różowe malinki.  Kochał ją i chciała, żeby była szczęśliwa, a wiedział, że to właśnie on jest jej szczęściem.... Nie rozumiał jak ta może darzyć go tak silnym uczuciem, ale nie mógł bez niej żyć. Nigdy !
            
Miłość. Miłość. Miłość. 
Nie wiem dlaczego, ale ostatnio nie potrafię napisać rozdziału, który nie kręcił by się wokół tego uczucia... :) 
I szczerze to jest to strasznie dziwne !
Ale kocham to :D
Co do Nicki to nie musicie się przejmować.. 
Będzie mieć jeszcze swoje 5 minut na zemstę :) 
Kocham was 
Emi <3

9 komentarzy:

  1. Rozdział BOSKI
    Kick jest taki słodki <3
    Uhh nienawidzę Nicki
    moim zdaniem Kimi mogła by ją
    zabić ale i tak kocham ten blog
    kocham<3 i czekam na nn
    ps: kiedy dodasz rozdziały na innych blogach ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej, ale obecnie jestem na nartach i nie mam za dużo czasu by pisać ;(

      Usuń
  2. 5 minut? To o 5 minut za dużo maja wiesz że w sekundę można kogoś zabić ;) BOSKIE BOSKIE BOSKIE,!!! :***
    Kocham Cie i nie Mago doczekać się next.
    Kick jest takie sweetaśny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ;) Zajebisty blog po prostu kocham i pozdrawiam <;
    I mam nadzieję, że wena cię nie opuści przez jeszcze dłuuuuuugi czas ;)
    Jeszcze raz super i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;) Pewnie będzie równie dobry XD
    Wkurza mnie Nicki >:( jest OKROPNA
    PS. Zapraszam do mnie http://never-look-back-leolivia-my-story.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super :)
    To prawda, bardzo romantyczny. Aż trudno mi czytać o takim słodkim Jacku, a nie o tym, co próbuje wyrzec się miłości! Co za zmiana :)
    A Nicki i zemsta? Haha, kiedy Jack czuwa (tzn. cały wolny czas spędza z Kim)? Zabawne, naprawdę :*
    Czekam na nn^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!
    Niestety ten romantyzm tak mnie zasłodził, że gorzkiej czekolady potrzebowałam xD
    Ale świetny :)
    No to ja czekam na zemstę Nicki! (Tu się sama sobie dziwię, ale lubię kiedy ci źli się mszczą. Przecież główni bohaterowie i tak będą kiedyś razem!)
    I czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski ! Fajnie mnie zaskoczyłaś jeśli chodzi o tą niepewność Jack'a i słowa opiekuna Kim. Podba mi się jej zadziorny harakter. Tutaj CIĘ zaskoczę, bo ja uwielbiam romantyzm. Jest to ciś niezykłegu, bo ciężko sie o tym pisze, a tb wychodzi to rewelacyjnie.
    Już nmg doczekac się nst <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity rozdział ! Niektórzy ciekawie zakończyli trening :). Co to znaczy że Nicki będzie miała swoje 5 min :( ?! Mam nadzieję że nic wielkiego nie zrobi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział przecudowny.
    Tak dużo jest KICK'a i w ogóle jest tak SWEET.
    Kocham czytać Twoje opowiadania. Nawet nie wiesz ile daje mi to frajdy.
    Kiedy będzie next???
    Wpadnij na moje konto na polyvore. (please)
    http://niezwykla.polyvore.com/?filter=sets

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy