niedziela, 27 kwietnia 2014

Chapter 17 { Lights }

Mówisz, że kochasz deszcze, ale chowasz się pod parasolką, gdy pada. Mówisz, że kochasz słońce, ale szukasz cienia by w nim schronić się, gdy świeci. Mówisz, że kochasz wiatr, ale zamykasz okna, gdy wieje.  Dlatego się boję, gdy mówisz, że mnie kochasz.
~        Bob Marley

Alice powoli przemierzała korytarz, nerwowo stukając palcami o prawą nogę.  Sama nie wiedziała, czego oczekuje, czego tak naprawdę pragnie. Nie mogła jednak znieść widoku brunetki i blondyna. Jej krew momentalnie zaczynała wrzeć, serce przyspieszało, a w brzuchu pojawiało się niemiłe uczucie, powszechnie zwane zazdrością. Nie była jednak pewna, czy podczas rozmowy, z Kim, używając słów Kocham Go, nie poniosła ją fantazja. Czy aby na pewno tak było?
Może to zwykłe zauroczenia. Bardzo mocne, ale jednak chwilowe, przemijające. Przecież właśnie tak było z Harrym oraz Markiem. Było im tak dobrze. Ona była zakochana, zrobiłaby dla nich wszystko, a pewnego dnia to wszystko minęło.  Jak za pstryknięciem palców, machnięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie uczucia, którymi ich darzyła zniknęły, pozostawiając jej serce puste.
Jedynym problemem był fakt, że to się jeszcze nie wydarzyło, przez co ona sama miała mętlik w głowie. Jej serce biło szybciej na jego widok, oddech przyspieszał, a w brzuchu rodziło się przyjemne uczucie zwane pożądaniem.
Niebiesko-włosa stanęła i nabrała powietrza, spoglądając na ciemne drzwi wykonane z drogiego drewna.  Niepewnie podniosła drżącą rękę i delikatnie zapukała, po czym bez słowa pociągnęła za klamkę i weszła do pokoju.
- Nate!- pisnęła cicho, zapominając o oddychaniu. Jej oczy rozszerzyły się do granic możliwości, a usta rozwarły.


Mimo wątpliwości, co do ich " związku ", dziewczyna nie przypuszczała, że widząc coś takiego, jej serce pęknie na tysiące kawałków. Pozostawi za sobą pustkę i cierpienie, które powoli acz dotkliwie będzie ranić jej wnętrze. Można porównać je do choroby- raka. Nawet, jeżeli uda nam się zwalczyć jego początkowe stadium, nigdy nie będziemy pewni, że jesteśmy zdrowi, że on nie powróci.
Stone nie czekając na kogokolwiek reakcje, obróciła się na pięcie i nie patrząc za siebie, wybiegła z budynku. Ciemność lasu powoli zaczęła ją otaczać, a zapach martwych zwierząt podrażnił drogi oddechowy, powodując drapanie w gardle.  Ona sama nie zauważyła, kiedy pod jej stopami pojawił się beton, ulica gdzie zostały porzucone pierwszego dnia przez nachalnego kierowcę. 
Jej serce ponownie przyspieszyło, a zimne powietrze nagle uderzyło w jej drobne ciało, powodując dreszcze i gęsią skórkę. Alice nie miała siły dużej walczyć, nie z przeciwnikiem, z którym nie wygra. Zmęczona położyła się na betonie i zaczęła obserwować gwiazdy, starając się uspokoić nierówny oddech.  Ciężkie powieki mimowolnie się zamknęły, a nieprzyjemny obraz pojawił się przed oczami.

Spojrzenie niebiesko-włosej przebiegło po ciemnym pokoju, oświetlonym przez wiszącą, starą lampę. Ta nie zdążyła nawet przekroczyć progu, kiedy ujrzała blondyna bez koszulki i Dianę, nagą od pasa w dół. Ich ciała były bardzo, bardzo blisko siebie, a usta złączyły się w jedność.  Sytuacja była jednoznaczna, nie potrzeba było tu żadnych wyjaśnień, których najprawdopodobniej i tak by nie otrzymała. Para była zbyt zajęta sobą by, chociaż zauważyć obecność ciemnookiej w pomieszczeniu.

Po policzkach Stone popłynęły gorzkie łzy, a ręce zacisnęły w pięści. Była zła, smutne, rozgoryczona, a co najgorsze czuła się wykorzystana.  Nigdy nie cierpiała z powodu miłości, złamanego serca czy zdrady. Uczucia, które nią targały były nowe, a ona nie wiedziała jak sobie z nimi poradzić.
Odgłosy nadjeżdżającego auta ledwo do niej dotarły, jednak ta nie miała siły by otworzyć oczy. Światła reflektorów przebiegły po jej ciele, a dźwięk gwałtownego hamowania owiał jej uszy. Słyszała głośne przekleństwo, następnie kroki i szeroki uśmiech. Potem była już tylko ciemność.


***


-Kto by pomyślał, że gorzka czekolada może być taka słodka- wymruczał szatyn, zatapiając truskawkę w miseczce z brązową masą. Niespiesznie podniósł słodką przekąskę i zbliżył do ust Kimberly, delikatnie kładąc ją na jej dolnej wardze. Ta przejechała językiem po czerwonym łakociu, po czym ugryzła kawałek.
- Hmm... Masz rację. Bardzo, ale to bardzo słodkie- przyznała dziewczyna, przełykając truskawkę i spoglądając na ukochanego, który właśnie jadł resztę jej owocu. Długie rzęsy rzucały cień na jego kości policzkowe, a oczy świeciły w ciemności.
- Jestem, aż tak interesujący Pani Crawford, że nie umie oderwać pani wzroku?- spytał zadziornie Brewer, przechylając delikatnie głowę w bok. Jego usta wykrzywiły się w seksowny uśmiech, który tylko wzmocnił uczucie, które powoli zaczęło powstawać w jej brzuchu.
- Nawet nie wie Pan jak bardzo- szepnęła kusząco brązowooka, przygryzając dolną wargę. Oparła głowę na jego klatce piersiowej, a jego ręka owinęła się wokół jej talii. W odpowiedzi usłyszała tylko cichy śmiech, po czym kolejna czekoladowa truskawka, wylądowała w jej ustach. Kilka kropel czekolady, zostało nad jej wargą, więc Jack jednym ruchem nabrał słodką masę na palec, po czym wsunął go do ust.
- Z ciebie smakuje nawet lepiej- stwierdził, uśmiechając się szeroko. Blondynka zarumieniła się delikatnie i zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, poczuła jak wargi szatyna opadają na jej.
W brzuchu Crawford powoli zaczęło rodzić się pożądanie. Jej ręce szybko odnalazły włosy ukochanego, delikatnie ciągnąc za pojedyncze kosmyki. Z ust Brewera wydobył się zmysłowy pomruk, a pocałunek stał się bardziej agresywny. Ich zęby zderzyły się ze sobą, a oddechy znacznie przyspieszyły.
Jego język przejechał po jej dolnej wardze, by po chwili wziąć ją w posiadanie i zmysłowo possać. Ręce pogładziły plecy, po czym przeniosły się pod pośladki, delikatnie podnosząc brązowooką i sadzając okrakiem na swoich kolanach.
Kim jęknęła głośno, kiedy najintymniejsze części ich ciała, otarły się o siebie, pod wpływem emocji przygryzając wargę szatyna. Korzystając z okazji, wepchnęła język do jego ust, delikatnie eksplorując ich wnętrze. Jej dłonie odnalazły jego policzki, przez co chłopak musiał zadrzeć głowę, by ich usta się nie oderwały.
- Kocham Cię- wymruczała Crawford, gdyż musiała być pewna, że on jest tego świadomy. Spojrzała w jego oczy, które mieniły się od iskierek radości i pożądania.
- Ja ciebie też maleńka- szepnął, przelotnie cmokając jej nos, następnie ucho i brodę. Powoli zaczął schodzić coraz niżej, raz za razem delikatnie przygryzając skórę. W okolicy obojczyka, utworzył różową malinkę, na co dziewczyna głośno jęknęła.
Jego ręce odnalazły jej pośladki, zmysłowo acz stanowczo je ściskając. Blondynka westchnęła, po czym chwyciła za skrawek bluzki i rzuciła ją na ziemie.  Na jej twarzy pojawił się niepewny uśmiech, a usta Jacka odnalazły wzgórki jej piersi, delikatnie je muskając. Gładząc plecy, natrafił na zapięcie od biustonosza, boleśnie powoli go odpinając.
Szatyn spojrzał niepewnie w jej oczy, chcąc upewnić się, że nie posunął się o krok za daleko. Ta jednak pozwoliła opaść bieliźnie na ziemię i spuściła głowę, czując lekki wstyd. Jej policzki przybrały różany kolor, a usta zacisnęły w prostą linie.
- Hej- Brewer położył palec na jej brodzie, zmuszając ją by spojrzała na niego- Jesteś piękna. Nie chowaj się- zapewnił, delikatnie całując jej pełne wargi.
Uważając by jej nie skrzywdzić, położył ją na kocu, po czym wrócił do szyi, zmierzając ku końcowemu celowi. Ręce ulokował na talii blondynki, opierając swoje biodra o jej. Ich rozgrzane ciała szczelnie do siebie przylegały, a szybkie oddechy mieszały ze sobą.
Crawford głośno jęknęła, wsuwając palce między kosmyki brązowych włosów Jack'a.  Jej usta były rozwarte, wykrzywione w niewielkie "o".  Po chwili poczuła jak szatyn zmierza jeszcze niżej, zatapiając język w jej pępku, przez co ta zaczęła chichotać jak uczennica i mimo prób nie potrafiła przestać.  Przez mgłę dostrzegła jak chłopak zrzucił koszulę i powoli zaczął zsuwać jej spodnie, cały czas utrzymując kontakt wzrokowy.
Ich wargi ponownie się spotkały, by język szatyna mógł swobodnie penetrować podniebienie ukochanej.


Ta pod wpływem adrenaliny i chwili odwagi, pozwoliła dłonią pozwiedzać, powoli odpinając guzik dżinsów Brewera. Owinęła nogi wokół jego pasa, po czym za pomocą stup zdjęła zbędą cześć garderoby, na końcu skopując ją na ziemie.
Zadowolona z siebie, uśmiechnęła się zwycięsko, przeczesując jego czuprynę. Nawet nie zauważyła, kiedy ten jednym ruchem zszarpał z niej majtki i sam się rozebrał. Był to ostatni moment, kiedy oboje mogli się jeszcze wycofać. Powstrzymać siebie od popełnienia wielkiego błędu, którego mogli żałować do końca życia. Ostatnia chwila by powiedzieć krótkie słowo - " Nie "
Kimberly nie miała jednak wątpliwości. Mimo, że znali się bardzo krótko, a jej wiedza na temat przeszłości miłości jej życia, nie była zbyt wielka, wręcz uboga, ufała mu i w ten wyjątkowy sposób chciała pokazać jak bardzo go kocha. Delikatnie musnęła jego usta, jednoznacznie wyrażając zgodę.

Jack odwzajemnił pocałunek, ostrożnie rozchylając jej uda, by jednym ruchem połączyć ich ciała w jedno. Ich nierówne oddechy, znacznie przyspieszyły, a paznokcie brązowookiej wbiły w biceps szatyna.  Z jej warg wydobył się głośny jęk rozkoszy, kiedy ona podporządkowała się ruchowi ukochanego, wiedząc, że ten jej nie skrzywdzi. 
Oboje to wiedzieli.

***

Stone powoli otworzyła ciężkie powieki, natychmiastowo ujmując rękami głowę, która niemiłosiernie ją bolała. Dopiero po chwili zorientowała się, że znajduje się w lesie, oparta o jedno z wyższych drzew. Jej ubranie było całe poszarpane, a spodnie leżały niedaleko prawego buta. Było to bardzo dziwne, a ona nie umiała znaleźć żadnego wyjaśnienia. Ostatnie kilka godzin były wielką niewiadomą, stosem pytań, na które ta nie potrafiła odpowiedzieć. Jedyne, co pamiętała to nieprzyjemne wydarzenia, a następnie dźwięk nadjeżdżającego pojazdu.
Wszystko to było jednak zbyt skomplikowane, by jej wykończony organizm mógł poskładać puzzle w zgodny obrazek. Szybko podniosła się na rękach, stając prosto, kiedy przeszywający ból wystrzelił wzdłuż jej nóg. Mimowolnie zachwiała się, opierając rękoma o pień by nie stracić równowagi. Wziąwszy kilka głębokich oddechów, powoli podeszła do spodni i schyliła się by je podnieś.  Wyprostowała się, a urywki zdarzeń, nagle uderzyły w nią niczym siarczysty policzek. W jej oczach zebrały się nowe łzy, a usta zaczęły drzeć. Wszystko stało się jasne.
Została zgwałcona. 

No i jest rozdział. 
Miał się pojawić wcześniej, jednak z powodów prywatnych jest dopiero teraz.
Co do scenki Kim i Jack'a- mam nadzieje że nie przesadziłam  ! :P
Ja jestem z rozdziału nawet zadowolona jedbak opinie zostawiam wam. 
Dedykuję go mojej kochanej Katherine Pierce <333
Kocham was
Emi < 3



10 komentarzy:

  1. Rozdział fajny, ale były lepsze.
    Troszkę nie rozumiem. Kocham Twoje opowiadania, masz talent, ale zauważyłam, że ta walka o przetrwanie w gronie nastoletnich zabójców nagle zanikła. Na początku były same walki, emocje i niespełnione miłości, a nagle ta walka o przetrwanie znikła, a pojawiły się jakieś kurde gwałty, ciągłe uprawianie sexu w wieku 17 lat i inne takie. Zniknął Pan Zmienny, a pojawił się uczuciowy Jack. Chłopcy w tym wieku nie angażują się tak w związek, a na pewno tak często nie powtarzają "Kocham Cię", już szybciej "Ja Ciebie też". Albo nie potrafię sobie wyobrazić ośrodku, gdzie walczą między sobą ludzie i umierają, a mają luksusowe warunki. Naleśniki? Randki? Super broń? Wypasione pokoje? Dziewczyny w szpilkach i mini? Albo kurczę truskawki i czekolada. Nierealne. Najpierw ktoś umiera, a później inni zapominają i idą w luksusy do tego ośrodku.
    Nie zrozum mnie źle, po prostu zanim połączyłaś Kim i Jacka, opowiadanie było bardziej emocjonujące. Może mniej Kicka, więcej akcji? Oczywiście jesteś osobą, która opisuje sceny romantyczne najlepiej na świecie. Nie znam nikogo, kto by tak świetnie to opisywał.
    Trochę umiaru, a będzie dobrze :)
    Mam nadzieję, że przyjmiesz moją krytykę dobrze, a nie obrazisz się na mnie, bo miałam przypadki, że później ktoś krytykował mnie z Anonima na blogach, ale oczywiście kłamstwo ma krótkie nogi i dowiedziałam się kto to.
    Pamiętaj, że kocham Twoje opowiadania.
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za ten komentarz kocham Cię jeszcze bardziej <3 !
      Zależy mi na tym, żebyście mówiły szczerze i otwarcie co myślicie... Krytyka przedstawiona w konstruktywny sposób też jest mile widziana. Krótko mówiąc, chce wiedzieć co mam poprawić :D
      Prawda. Akcji jest ostatnio mało, wręcz jej brak, jednak mogę obiecać, że już za niedługo się to zmieni i nawet możliwe, że zatęsknicie za sielanką i scenkami Kicka :P
      Co do Pana Zmiennego, nie musisz się martwić. On nigdy nie znika na długo. Jack już taki jest i najprawdopodobniej zawsze będzie. Jak już wspomniałam jest to zamierzone i odnosi się do mojego planu.
      Luksusowe warunki? Może i bym nie ujęła tego tymi słowami, jednak na pewno nie wiedzie im się źle. Przecież jakoś muszą ich wyszkolić, a jak są utrzymywani przez całe państwo nie mogą narzekać, na brak pieniędzy.

      Usuń
  2. Boski rozdział z niczym nie przesadziłaś
    kocham i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :)
    rzeczywiście już jest mniej walk itp ale narazie mi to nie przeszkadza bo wierzę że wrócisz tego ;)
    fajnie opisujesz scenki romantyczne ^^
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie dodawaj szybko next nie mogę się już doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG
    Rozdział BOSKI
    nie przesądziłaś z scena z Jakiem i Kimi
    nie przesądziłaś z niczym
    ale o mało co nie poplakalam sie w tych scenach z Alice tak bardzo mi jej szkoda jak ktoś mógł zresztą Nath też
    uuu najchętniej bym tych obu zabiła
    kocham <3 i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. Mówiam, że wyjdzie genialnie to ty, że nie. Ja zawsze mam racje słonko :***
    Nie mogę się doczekać nexta:3 Rozdział jak każdy jest perfekcyjnie cudowny <3
    KC misia i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne fajne...ale troche sie pogubiłam!
    Ale to dlatego, że przeczytałam dzisiaj 7 rozdziałów na tym blogu.
    No cóż, zaległości należy nadrobić! :D
    Czekam na next! :D
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ;*
    Biedna Alice :(
    Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny!!! Świetnie piszesz! Podoba mi się ten pomysł! Mam wrażenie, że jest to coś ala "Igrzyska Śmierci". Czeka na nn!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy